czwartek, 10 grudnia 2020

O Uczelni

W naszej Uczelni od 2 dni mają miejsce ważne wydarzenia. Po 15 latach funkcję Kanclerza przestała pełnić Pani B. Kuraszewska. 
Odwołanie jej z tego stanowiska spotkało się z powszechną aprobatą społeczności akademickiej i wywołało niezwykle żywą dyskusję. Na blog nadeszło wiele komentarzy; wszystkie mają wspólny mianownik, wszyscy Czytelnicy opisują w czarnych barwach minioną epokę. Jak sądzę, znakomitą większość komentarzy nadesłali pracownicy administracji. I nic dziwnego, to oni przez lata pozostawali w bezpośredniej zależności służbowej z byłą kanclerz. Nie oznacza to, iż pracownicy naukowo-dydaktycznie nie odczuwali w swej pracy w SUM "oddechu" kanclerz. Przez dwie kadencje byłem członkiem Senatu i miałem dość okazji zobaczenia kanclerz w akcji. To nie była osoba godna pełnienia tej ważnej i odpowiedzialnej funkcji. Zamiast profesjonalizmu, umiaru, kultury osobistej byliśmy świadkami niekompetencji, buty i arogancji. Ale przecież ktoś ją zatrudnił na tym stanowisku, ktoś powierzył jej tę funkcję. Tą osobą była Rektor Prof. E.Małecka-Tendera wybrana w wyborach rektorskich w 2005 roku. Obie Panie stworzyły model działania uczelni, który miał niewiele wspólnego ze standardami i zwyczajami akademickimi. I to właśnie Pani Rektor ponosi bezpośrednią, jednoosobową odpowiedzialność za bieg spraw w naszej Uczelni w latach 2005-2012, w tym także za zachowania kanclerz. Z tego powodu zdecydowałem się ponownie konadydować na stanowisko rektora w 2008 roku. Pani Rektor podjęła wobec mnie wrogie działania, między innymi stawiając mi zarzuty dyscyplinarne, które w lipcu 2008 zostały całkowicie odrzucone przez Komisję Dyscyplinarną, jako bezasadne. Ale efekt dały, Pani Rektor wygrała wybory w kwietniu 2008 roku. Niestety, przez dwie kolejne kadencje Rektora Prof. P. Jałowieckiego nadal trwała władza, coraz większa władza kanclerz, realizowana w coraz bardziej bezwględny sposób.     
Wiele by można pisać, ale skupmy się na przyszłości, bo przyszłe o losy uczelni idzie gra.

Należy wyrazić najwyższe uznanie Pani Rektrorowi Prof. T. Szczepańskiemu i Kolegium Rektorskiemu za zdecydowany ruch.

To początek drogi naprawy nie tylko samej administracji, ale przywrócenia znaczenia wartości i zwyczajów akademickich. To będzie długa i trudna droga. Musimy także pamiętać, że przed B. Kuraszewską przez długie lata kanclerzem był P. Sałaniewski, którego także nie wspominamy dobrze. Ponad trzy dekady twania na stanowisku kancelarza osób absolutnie niegodnych tej funkcji!  
Teraz nadchodzi czas wspólnej pracy, sprzątania po minionej, smutnej epoce. To długa droga, którą musimy przejść razem, jako społeczność akademicka. 

Nasza Uczelnia znów musi zasłużyć na miano Uniwersytetu!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

TAK TO DŁUGA droga i nie wiem czy do końca wykonalna. Zmiana musi nastąpić w mentalności ludzkiej, a o to jest najtrudniej. Stosunki międzyludzkie i formy zwrotu powinny ulec radykalnej zmianie. Pracownicy są skonfliktowani, bo jedni służyli kuraszewskiej, a drudzy byli przez nią gnębieni. To wszystko wygląda o wiele gorzej niż się wydaje. I jedna osoba nowego kanclerza to za mało na radykalne zmiany idące w dobrym kierunku. Szkolenia i psycholog pracy jest tutaj potrzebny.

Anonimowy pisze...

"Nasza Uczelnia znów musi zasłużyć na miano Uniwersytetu!"
To ostatnie stwierdzenie zmieniłbym na "Nasza Uczelnia znów musi zasłużyć na miano Uczelni", bo do uniwersytetu w klasycznym rozumieniu tego słowa droga zbyt daleka...