sobota, 28 stycznia 2017

Parę uwag o polskiej nauce...

Staram się śledzić zmiany dotyczące systemu polskiej nauki, ale z pewnością nie jest łatwo ocenić na ile planowane reformy istotnie mogą zmienić aktualny stan rzeczy.

Nim przedstawię własną diagnozę spróbujmy ocenić gdzie dziś jest polska nauka.
Powiedzmy otwarcie, stan jest bliski agonii. Nauka polska jest w głębokim kryzysie, udział polskiej myśli naukowej w nauce globalnej jest mizerny. A bez dobrych uniwersytetów nie będzie prawdziwie niepodległego państwa, państwa nie opierającego się na obcych ideach i cudzej myśli. To my musimy umieć tworzyć oryginalne projekty badawcze, skutecznie je realizować i wdrażać w życie. Takie działania pozwolą na opuszczenie grupy krajów skazanych na stałe plasowanie się w grupie średniaków. Po co nam kolejne zagraniczne montownie? Praca na korzyść obcego kapitału może jest potrzebna krajom Trzeciego Świata, niezdolnym do stworzenia własnej bazy rozwojowej. Przecież chcemy doszlusować do liderów współczesnej cywilizacji, nieprawdaż?!

Jakie warunki muszą zostać spełnione by ten ambitny cel mógł być zrealizowany?
Jest ich wiele; dotyczą woli rządzących, ich determinacji, ale także zrozumieniu konieczności dokonania kluczowych zmian w samym środowisku akademickim, w końcu musi zostać stworzony system przełożenia wyników badawczych na efekty gospodarcze i szerzej – cywilizacyjne. Nie ma sensu prowadzenie badań, które nikomu nie służą. Nie idzie o kolejne piękne publikacje, musimy grać o wdrażanie w życie najlepszych pomysłów.

Czy rządom Polski zależy na nauce?
Patrząc na dzisiejszy stan polskiej nauki niestety odpowiedź brzmi: NIE. Nauka nie stanowiła priorytetu żadnego rządu od 1989 roku. Najprostszym miernikiem jest niski poziom finansowania nauki, na poziomie znacznie poniżej 1% PKB. A powinno być minimum 2%. Oczywiście pieniądze to nie wszystko, ale bez nich na pewno nauki "robić" się nie da.

Czy istnieje system wsparcia ze strony środowisk gospodarczych lub inaczej: czy stworzono system zachęcający to środowisko do współpracy z uniwersytetami?
Moja odpowiedź: takiego systemu nie ma.

Czy samo środowisko chce zmian, rozumie ich absolutną konieczność?
Moja teza: generalnie środowiska akademickie nie są wcale zainteresowane reformami, wręcz przeciwnie, raczej jest skłonne czynnie i biernie wspierać utrzymanie status quo.

Powyższe pesymistyczne uwagi są wynikiem obserwacji, które mogłem poczynić podczas mojej wieloletniej drogi naukowej.

Co widzę wokół:

coraz więcej biurokracji
coraz mniej chętnych do pracy naukowej
coraz wyższy średni wiek pracownika naukowego
coraz mniej pieniędzy na badania.

Tych punktów może być więcej, nie o to chodzi by stworzyć pełną diagnozę. Ale wyraźnie widać, że nie dzieje się dobrze. Każdy z wymienionych wcześniej warunków musi być spełniony, ale jeden wydaje mi się najważniejszy. Jeśli my, pracownicy naukowi sami nie będziemy głośno mówić, domagać się zmian, żądać reform nikt tego za nas nie uczyni. A nawet gdyby kolejne rządy Polski wreszcie zrozumiały gdzie tkwi jeden z podstawowych „kluczy” do rozwoju państwa to i tak nic nie wskórają na przekór oporowi środowiska.
Czy ktoś „na górze” usłyszy głos z „dołu”? To niemożliwe, ale są przecież różne gremia opiniotwórcze np. konferencje rektorów, komisje akredytacyjne, towarzystwa naukowe, Polska Akademia Nauk. Czy ktoś słyszał o żądaniach dokonania reform ze strony tych podmiotów? Nie chodzi o dyskusje, a akademickie rozważania, trzeba działać przy otwartej kurtynie tak by ogół społeczeństwa mógł zrozumieć konieczność zasadniczych reform. Czy takie działania znajdują się w kręgu zainteresowania np. dzienników telewizyjnych, programów publicystycznych lub czy zajmuje się takimi problemami poważna prasa, tzw. opiniotwórcza. W zasadzie niestety nie, nauka i uniwersytety zostały skutecznie zepchnięte na margines życia społecznego.
I żadne zaklęcia nie pomogą, żadne pseudo-reformy nic nie dadzą.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

W odpowiedzi Czytelnikowi na dzisiejszy komentarz

Wg posiadanej wiedzy najbliższe posiedzenie Rady Wydziału jest planowane na 10 lutego.

Wojciech Pluskiewicz

środa, 18 stycznia 2017

Reforma polskiej nauki

Konferencje Programowe Narodowego Kongresu Nauki

2017 – przełomowy rok w polskiej nauce
Narodowy Kongres Nauki

W ubiegłym roku Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wspólnie z całym środowiskiem akademickim Polski rozpoczęło realizację wielkiego zadania, jakim jest stworzenie nowych podstaw prawnych funkcjonowania polskiej nauki i szkolnictwa wyższego na następne dziesięciolecia. Jest to warunek tego, aby polska nauka rozwijała się znacznie szybciej niż obecnie, aby odrobiła zapóźnienia, wpływała na rozwój i innowacyjność gospodarki, doskonaliła organizację życia społecznego i wzbogacała kulturę. Wypracowaniu rozwiązań i krytycznej analizie projektu nowego prawa o szkolnictwie wyższym służy Narodowy Kongres Nauki wraz z poprzedzającym go cyklem 9 konferencji programowych.

Wyłonione w ramach konkursu „Ustawa 2.0” trzy niezależne zespoły przygotowują swoje projekty założeń ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, które wraz z dorobkiem przeprowadzonych przez zespoły konsultacji oraz konferencji programowych NKN zostaną wykorzystane w pracy nad projektem nowej ustawy. W ubiegłym roku odbyły się już trzy konferencje programowe, podczas których omawiano umiędzynarodowienie polskich uczelni, problematykę rozwoju nauk humanistycznych i społecznych oraz perspektywy współpracy nauki z gospodarką dla rozwoju innowacyjności. Tematyka i terminy kolejnych konferencji programowych są przedstawione poniżej.

We wrześniu w Krakowie podczas Narodowego Kongresu Nauki odbędzie się debata nad projektem ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, który przedstawi wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosław Gowin.

Konferencje programowe Narodowego Kongresu Nauki w roku 2017

Ścieżki kariery i rozwój młodej kadry naukowej
Termin: 26-27 stycznia 2017 r. (czwartek, piątek)
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Doskonałość naukowa – jak równać do najlepszych
Termin: 23-24 lutego 2017 r. (czwartek, piątek)
Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu we współpracy z PAN
Doskonałość edukacji akademickiej – jak przeorientować uczelnie na jakość kształcenia?
Termin: 29-30 marca 2017 r. (środa, czwartek)
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Zróżnicowanie modeli uczelni i instytucji badawczych - kierunek i instrumenty zmian
Termin: 26-27 kwietnia 2017 r. (środa, czwartek)
Politechnika Gdańska
Finansowanie nauki i szkolnictwa wyższego
Termin: 25-26 maja 2017 r. (czwartek, piątek)
Politechnika Łódzka we współpracy z Uniwersytetem Łódzkim
Ustrój i zarządzanie w szkolnictwie wyższym
Termin: 19-20 czerwca 2017 r. (poniedziałek, wtorek)
Uniwersytet Warszawski
NARODOWY KONGRES NAUKI

Termin: 19 – 20 września 2017 r. (wtorek, środa)

Miejsce: Centrum Kongresowe, ICE Kraków

Więcej informacji www.nkn.gov.pl

NKN można śledzić na www.facebook.com/NarodowyKongresNauki i https://twitter.com/?lang=pl

czwartek, 12 stycznia 2017

O dorobku naukowym i parametryzacji

W świat nauki coraz bardziej wkraczają coraz nowsze metody (systemy) oceny dorobku pracowników naukowych. To wydaje się oczywiste, należy sprawdzać jak pracujemy. W pierwszej kolejności dotyczy to oceny pojedynczego naukowca co odbywa się cyklicznie oraz w trakcie ubiegania się o stopnie i tytuły naukowe. Chcesz być doktorem? pokaż co zrobiłeś, jakie prace opublikowałeś. A może aspirujesz wyżej aż po tytuł profesorski? Świetnie, potrzebujemy ambitnych naukowców zdolnych przełamywać stereotypy, odkrywających nowe obszary nauki, dokonujących fantastycznych odkryć. Ale takie cele i ambicje muszą być poparte wynikami w pracy naukowej; tu zasady oceny oraz stawiane wymagania muszą być czytelne i jednoznaczne. Nie idzie przecież o "produkowanie" kolejnych profesorów tytularnych.
Czy te zasady są odpowiednie? Śmiem wątpić, nie dość, że wymagania są raczej niskie (choć obserwuje się trend do ich wzrostu) to nie ma jednorodnych wymagań stawianych w różnych uczelniach tego samego typu. Np. w Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku doktor habilitowany aspirujący do tytułu profesorskiego musi osiągnąć wartość współczynnika h co najmniej 10 (dla niewtajemniczonych - jego 10 prac musi mieć co najmniej po 10 cytacji), a w innych uczelniach to kryterium albo wcale nie jest brane pod uwagę lub pułap jest inny. Ktoś powie: mamy demokrację wewnątrz uczelnianą zatem trudno oczekiwać unifikacji. To prawda, ale dlaczego poziom naukowy mierzony obiektywnymi kryteriami ma się tak drastycznie różnić u osób z grona profesorskiego w jednym kraju?!

Moje uwagi zrodziły się po dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydziału w Zabrzu. Przedstawiono kluczowe zasady oceny jednostek naukowych (wydziałów). Ocena parametryczna za lata 2013-2016 zostanie dokonana w pierwszych miesiącach bieżącego roku. Prodziekan naszego wydziału Prof. S. Kasperczyk przedstawił wyniki dotyczące publikacji pracowników naszego wydziału za ostatnie 4 lata. Można być umiarkowanym optymistą; liczba publikacji z współczynnikiem IF wzrasta, wzrasta sumaryczna wartość IF, także rozwój kadry przebiega obiecująco. To daje szanse na utrzymanie kategorii A.
Ale mam duże wątpliwości dotyczące systemu oceny jednostek naukowych. Po pierwsze, czy taka ocena w ogóle ma sens; przecież w przeciętnej uczelni mogą znajdować się znakomite zespoły badawcze, na których szanse rozwojowe rzutują inne słabe na polu nauki katedry. Czy na pewno średnia ocena służy rozwojowi nauki? Oczywiście wiemy, że są możliwości aplikowania o granty badawcze i dobre zespoły badawcze i tak sobie poradzą, ale uzyskana kategoria wcale nie musi być czynnikiem motywującym do rozwoju.
Druga, chyba ważniejsza kwestia dotyczy samego systemu oceny. Dlaczego kryteria oceny nie są znane już na początku okresu rozliczeniowego? Zawsze może zrodzić to podejrzenie o "ustawianie" kryteriów pod kątem pewnych jednostek. Druga, bardzo istotna sprawa dotyczy stopnia zawiłości systemu. Nieskończone morze informacji, setki liczb, skomplikowane wzory i algorytmy będące podstawą oceny są niezmiernie trudne do zrozumienia i realizacji i bardzo czasochłonne. To jest niezrozumiały wytwór klasy techno- i biurokratów. Wiara, że taki system lepiej nas zmobilizuje do pracy i obiektywnie oceni wartość dorobku naukowego jest w mojej ocenie co najmniej wątpliwa. Co ciekawe, nie znam nikogo ze środowiska akademickiego, kto "czuje" ten system oceny, kto wie, że to jest dobra droga rozwojowa (jeśli ktoś taki czyta ten tekst, proszę o komentarz i wyjaśnienia). Zatem jak mamy szanować i doceniać odgórny, ministerialny system parametryzacji skoro go nie rozumiemy? Szkoda, że nie ma woli ze strony Ministerstwa by wyjaśnić środowisku naukowemu idee systemu oceny.

Nie sądzę, by "średnia" mogła zastąpić ocenę indywidualnego człowieka. Jednostka naukowa to nie jest fabryka, to zbiór pojedynczych osób i/lub zespołów badawczych. Jestem coraz bardziej przekonany, że idziemy w złym kierunku, a nauka z obszaru indywidualnego pola rozwoju staje się odhumanizowanym światem coraz odważniej zawłaszczanym przez klasę osób w istocie nie rozumiejących czym jest nauka.

Czy na pewno tak powinna wyglądać nauka?
Liczę na komentarze Czytelników.

środa, 4 stycznia 2017

Podsumowanie roku 2016

Niedawno zastanawiałem się nad podsumowaniem minionego roku. Jakie tematy były najbardziej nośne i skłoniły Czytelników za zabrania głosu i napisania komentarza? Podpowiedział mi autor komentarza do tekstu "Nagrody rektorskie", który nadszedł 3 stycznia o 22:08. Tak, to słuszna uwaga, że nauka to chyba najważniejszy obszar działalności uczelni (nie negując znaczenia pracy dydaktycznej, traktowanej, jako równorzędnie ważną aktywność uniwersytecką). W 2016 roku sporo uwagi poświęciłem sprawom nauki i te właśnie sprawy wzbudziły spore zainteresowanie odbiorców bloga. Od ponad roku pracuje nowy rząd, który głosem Ministra Nauki i v-ce Premiera J. Gowina zapowiada wprowadzenie rewolucyjnych zmian w systemie polskiej nauki. Bodaj na pierwszy plan wysuwa się problem związków nauki z rozwojem gospodarczy kraju; nauka ma stać się motorem rozwoju kraju. Z pewnością to musi być proces trwający wiele lat, niemniej ciekaw jestem czy Czytelnicy bloga zauważyli jakieś zmiany w swych uczelniach mogących być przysłowiowym "światełkiem" w tunelu? Zmiany w obszarze nauki muszą być dostrzegane na dole, tam gdzie toczą się badania. Warunkiem absolutnie koniecznym jest aktywność pracowników, a ta z kolei jest pochodną jakości wprowadzanych zmian.

Jeśli reformy mają być autentyczne to idee tworzone "na górze" muszą zmieniać praktykę prowadzenia badań.

System (zasady) przyznawania środków na projekty, ich rozliczanie na poziomie finansowym i merytorycznym, dostępność do urządzeń czy wynagradzanie badaczy to tylko niektóre z elementów procesu badawczego. Chętnie poznam opinie Czytelników czy dostrzegli zmiany w praktyce prowadzenia badań w swych uczelniach.
Zatem proszę podzielić się swymi doświadczeniami i opiniami.