niedziela, 15 maja 2016

O polskich uczelniach medycznych

W ostatnim czasie docierają informacje o powstających wydziałach lekarskich w takich miastach, jak Rzeszów, Kielce, Zielona Góra, Warszawa czy Kraków, a w szeregu innych miejscowości trwają intensywne prace przygotowawcze by rozpocząć szkolenie przyszłych medyków. Słychać także informacje o ogromnych braku lekarzy sięgających w skali kraju 70 tysięcy. W wielu specjalnościach lekarskich średni wiek znacznie przekracza 50 lat; luka pokoleniowa wręcz zagraża bezpieczeństwu zdrowotnemu polskiego społeczeństwa. Nie próbując dociec dlaczego tak się stało dość oczywista wydaje się potrzeba działań zmierzających do zwiększenia liczby studentów medycyny. Jak uzdrowić sytuację? Można próbować zwiększać liczbę studentów w już istniejących uczelniach, tworzyć nowe wydziały lub też wykorzystywać obie te drogi. Trudno oczywiście liczyć na natychmiastowe efekty, a jednym z warunków jest dysponowanie środkami finansowymi.

Kwestie powstawania nowych wydziałów medycznych budzą ogromne emocje w już istniejących uczelniach medycznych. Rozrzut opinii jest ogromny; od totalnej krytyki do głosów wskazujących, że nowe wydziały to szansa także dla istniejących uczelni z powodu naturalnej konkurencji wymuszającej wprowadzanie reform. W ankiecie przedstawiam szereg pytań, proszę o zaznaczenie dowolnej liczby odpowiedzi zgodnie z posiadanym poglądem. Wyniki ankiety przedstawię 13 czerwca.

Create your own user feedback survey

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

Teraz liczy się masa studentów, masowe kształcenie i masowa komercja. Jakość dydaktyki medycznej ? Indywidualne podejście ? Znajdowanie wybitnych osób ? To nie w tym systemie nastawionym na hurtowe kształcenie. Nikt nie przejmuje się jakością. Badanie naukowe ? śmiech przez łzy...

Anonimowy pisze...

Ta ankieta sens ma raczej niewielki, bo kogo obchodzi to co my myślimy na temat nowo powstających kierunków studiów medycznych. My nie jesteśmy decydentami i nie możemy przeciwdziałać temu trendowi. Pytanie, czy to źle,że gdzieś chcą otworzyć wydział lekarski? I czy będzie on wiele gorszy od naszego? Wydaje mi się, że nie. Bo dydaktyka na naszych wydziałach woła o pomstę do nieba, o czym się tutaj dużo pisze. Nie sądzę więc,że inne uczelnie otwierając nowy wydział, będą powielać nasze błędy i zaniedbania. Wręcz przeciwnie dydaktyka może właśnie tam być wzorcowa. Komu tu wróżyć o spadku jakości kształcenia, jakbyśmy my mieli się czym chwalić.

Anonimowy pisze...

Dokładnie, karty już dawno rozdane, wszystko zaplanowane i to w szczegółach. Niektórzy zapewne już myślą o drugim etacie...

Anonimowy pisze...

W mojej opinii powstawanie nowych wydziałów lekarskich jest bardzo korzystne. Wymusi coś co może w końcu doprowadzi do "ewolucji" uczelni medycznych czyli konkurencję. Miejmy nadzieję, że dzięki temu przynajmniej podniesie się jakość kształcenia na naszej uczelni, bo to co teraz panuje (przynajmniej 2 pierwsze lata) to jest jakaś parodia, nie dydaktyka.

Większość zajęć mogła by się ograniczyć do 15 minut napisania zaliczenia, bo po prostu nic one nie wnoszą albo opierają się na udawaniu asystentów na przeprowadzaniu prezentacji i udawaniu studentów, że słuchają. Nie wspominając o "zajęciach fakultatywnych", które są po prostu uciążliwe i nic nie wnoszą do naszej edukacji. Po co mi w przyszłości znajomość np skali porostowej? Te kilka godzin można by poświęcić na coś przydatnego, chociażby anatomia radiologiczna która realizowana jest na wielu uczelniach na pierwszych latach, a u nas nie.

Zastanawia mnie jak można budować jakąś wiedzę kliniczną, bez elementarnej wiedzy wyniesionej z nauk podstawowych. Bo na przykład pamiętam z rozdmuchanej biofizyki dziwne wzory na gęstość, entalpię, entropię, a nie potrafię określić położenia pęczków nerwowo-naczyniowych na żebrach. A już najpiękniejsze jest narzekanie niektórych "profesorów" na to, że muszą uczyć "tych najgorszych i najmniej zdolnych bo im źle matura poszła" i jak to im przeszkadza, że do Zabrza idą Ci z najniższymi punktami. Proponuję najpierw zacząć prezentować coś sobą i swoimi katedrami, a nie jęczeć że słabi studenci tu idą.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z komentarzem powyżej. Najpierw trzeba coś sobą reprezentować żeby móc krytykować innych. Wydawało mi się kiedyś że będzie mi dane znaleźć mentora który mnie czegoś nauczy, a jedyne co udało się zrobić naszej wspaniałej uczelni to zabić we mnie jakąkolwiek pasję do medycyny. Szczerze żałuję że nie studiuję gdzie indziej. Nie wspomnę już o wiecznym poniżaniu osób w opinii niektórych gorszych z powodu niższego wyniku matury która nijak nie określa predyspozycji do tego zawodu.Mam szczerą nadzieję że przynajmniej na specjalizacji trafię na lekarza z prawdziwego zdarzenia, który okaże się wspaniałym nauczycielem. Dziękuję szanownym profesorom przekonanym o własnej wybitności za traktowanie drugiego człowieka, być może kiedyś dobrego lekarza-czas pokaże-jak półinteligenta.

Anonimowy pisze...

Nie spodziewaj sie jakigokolwiek wsparcia czy pomocy. Jak sie zatrudnisz na uczelni po studiach to Twoje zycie bedzie nieustanna walka o przetrwanie. To smutna prawda.

Adam pisze...

Zawód lekarza jest dobrym zawodem, jednakże czasami niewdzięcznym. Ja długo zastanawiałem się jaki kierunek wybrać. Ma z pewnością swoje plusy jak i minusy. W końcu poszedłem zupełnie w inną stronę i wybrałem Kryminologię i Kryminalistykę i nie narzekam w żadnym wypadku - zawsze coś się dzieje i jest bardzo ciekawie ;)