poniedziałek, 11 stycznia 2016

Hot news

Dziś o godzinie 15 odbyło się spotkanie wyborcze w związku z wyborami rektora SUM. Wzięło w nim udział 18 osób, w tym czworo studentów oraz 7 członków aktualnych władz, a także rzecznik prasowy uczelni. Ogromna sala im. Prof. W. Zahorskiego i paręnaście osób… I na tym można by skończyć tę relację… smutne to wszystko… W piśmie skierowanym do Rektora Prof. P. Jałowieckiego w grudniu apelowałem, by debata wyborcza, wzorem poprzednich lat, odbywała się w godzinach rannych. Niestety, Pan Rektor nie podzielił mego poglądu. Nie wiem oczywiście, czy zainteresowanie debatą w godzinach rannych byłoby istotnie adekwatne do wagi chwili, ale głęboki kryzys tożsamości czy identyfikacji z własną uczelnią jest aż nadto widoczny. Zbieramy gorzkie owoce działalności poprzednich dwóch kadencji Pani Rektor Prof. E. Małeckiej-Tendery. Ale przecież to nie jedna przyczyna aktualnej sytuacji; władzom uczelni bieżącej kadencji nie udało się tchnąć w nas „nowego” ducha. A może sytuacja polskiej nauki w ogóle determinuje brak zaangażowania w sprawy macierzystej uczelni? Z pewnością problem ma wiele warstw; szkoda, że nie toczy się w tej kwestii autentyczna dyskusja z udziałem szerokich kręgów pracowników, przedstawicieli władz i studentów.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szkoda, że debata odbyła się właściwie bez uczestników. Chciałam wziąć w niej udział, ale prowadzone przeze mnie zajęcia dydaktyczne kończą się po godz. 15.00 (zdarza się nawet 18-20.00). Dziwny termin ten debaty - nie dla wszystkich pracujących w SUM. Skoro debata ma miejsce raz na kilka lat można ją zorganizować w godzinach przedpołudniowych (kilka godzin rektorskich raczej nie zaważyłoby na procesie dydaktycznym).

Anonimowy pisze...

A ja myślę. że niezależnie od terminu i godziny nikt by nie przyszedł. Jak mawia przysłowie "złej baletnicy ...". Jeżeli komuś by zależało, znalazłby zastępstwo, przełożył zajęcia, itp. Prawda jest taka, że do władz uczelnie nie mamy zaufania, że jesteśmy zmęczeni próbami zmian na lepsze, widząc układy, kolesiostwo i tzw. "beton" władzy. Spora część z nas już wstawała i szła na debatę, tylko po drodze gdzieś w głowach się plątało, ale po co?, co z tego? i tak to nic nie zmieni, bo nikt od nas nie oczekuje, żeby było lepiej.
I to jest prawda, nie chodzi o to by było lepiej, ale by w papierach się zgadzało. Wszak nie chodzi o to by złapać królicza, ale o to by go gonić ... ;)

Anonimowy pisze...

Pustynia emocjonalna pozostawiona przez rektorkę nieprędko się zapełni dobrymi emocjami.
Nie pozwalają na to pozostałości po jej niechlubnej działalności, np. kuraszewska. Obecnie przed wyborami bardzo się uaktywniła wspólnie z urzędującą prorektorką. Nie ulega wątpliwości, że kadencja kontynuacji i wspomnianego już betonu będzie nadal trwała. A więc nie spodziewajmy się żadnych zmian na lepsze, żadnych działań przyjaznych pracownikom. Mnożą się też sprawy w sądach i prokuraturach dot.mobbingu. Komisja Dyscyplinarna jest bierna i przewleka sprawy. Czy robi to na czyjeś polecenie? czy tylko jest niekompetentna? Ryba psuje się od głowy i dokładnie tak samo dzieje się u nas. Sytuacja wydaje się przesądzona, dlatego zainteresowanie debatą jest zerowe.