czwartek, 16 października 2014

O zabrzańskim życiu akademickim

W czasie dzisiejszego posiedzenia Rady Wydziału przedstawiono wyniki ostatniego lekarskiego egzaminu końcowego. Wyniki naszych absolwentów nie są zbyt dobre co z pewnością jest pochodną wielu czynników. Niestety, nikt z grona członków RW nie zabrał głosu w tej sprawie. To kolejny przykład braku merytorycznej dyskusji dotyczącej dydaktyki. Zapaść związana z nadmiernym obciążeniem dydaktyką, braku młodej kadry i coraz większymi obowiązkami usługowymi związanymi z opieką nad pacjentami jest aż nadto widoczna.
Jak wyjść z tego impasu?
Na pewno nie da się tego uzyskać bez szerokiej dyskusji, ale tej – jak widać – nie ma.

9 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kto się odważy dyskutować i może jeszcze mieć inne zdanie niż władza skoro "zamordyzm" dalej mamy na uczelni "zamordyzm"

Anonimowy pisze...

Witam jestem studentem 5 roku WL w Zabrzu. Jako student czuję ze niebardzo mam wpływ na to co sie dzieje na uczelni. Chciałbym tylko apelowac o rozwage...oraz o to ze kazdy student jest inny a czasem mam wrazenie ze sie mierzy wszystkich jedną miarą a wiadomo ze takie podejscie nie jest najlepsze.
np. osobiscie jestem typem studenta który sie uczy bo ,,lubi'', szczegolnie lubię przedmiot neurologia a takze psychiatria i z tych przedmiotow szczegolnie sie przykładam bo z któryms z nich wiaze swoją przyszłosc. Szczegolnie mysle o psychiatii. Chciałbym sie jeszcze na studiach z tych przedmiotow dowiedziac jak najwiecej, jednoczesnie zalezy mi aby dobrze zdac LEK. Jako ze jestem srednio zdolnym studentem aby osiągnac oba cele musze jak najwiecej uczyc sie z neurologii i psychiatrii jak to robie + ,,opanowac informacje i zagadnienia, szczegolnie dobrze te najwazniejsze z zakresu obowiazującego do LEK''. Wiem ze wyniki studentów z Zabrza nie sa najlepsze i oczywiste jest ze bedzie sie szukało rozwiązania. Chciałbym tylko zeby tym rozwiązaniem nie było takie z jakim sie spotkałem na wczesniejszych latach tzn.,,uczenie na siłe'' stosując aparat zastraszania, rózne kontrole wiedzy itd. takie formy poprawy kształcenia nie są najlepsza formą poprawiania wyników kształcenia studentów a takiej to formy i mechanizmów ,,na siłe'' sie spodziewam znajac od 1 roku pewne ,,prawidłowosci''. Student sie nie uczy=trzeba go zastraszyc ze niezda, przycisnąc do muru itd. Rózne sa osoby na roku i widze to ze nie wszyscy sie przykładaja i takie metody nauczania na nich zadzialaja ale sa i tacy studenci którzy uczą sie z pasji i których takie metody bardzo zniechęcaja. Podam przykład przedmiotu farmakologia - bardzo lubiłem ten przedmiot jako przedmiot uważam ze jest bardzo przydatny jednak tego co sie działo na tym przedmiocie, jakie zasady panowały, jakie mechanizmy ,,komunistyczne'' nauczania i cała atmosfera podczas zajęc itd. po zdanym egzaminie mam juz tego przedmiotu naprawde dosyc.., strasznie mi go obrzydzono...nikt tam nie krzewil piekna tego przedmiotu..wiedza wymagana była absurdalna. I załoze sie ze bedzie tak ze Ci na ,,gorze'' dojda do wniosku ze skoro jest słaby wynik LEK w Zabrzu to znaczy ze trzeba bardziej ,,cisnąć,, egzekwowac wiedze itd.. Niewiem od czego to zalezy ale np....podczas zajęc z Kardiologi w Sląskim Centrum Chorob Serca nie dosc ze na zajeciach sie mozna duzo nauczyc bo asystenci sa naprawde kompetętnymi ludzimi, sporo potrafia wytłumaczyc, zajmuja sie nami podczas cwiczeń, naprawde potrafią krzewic pasje, motywowac do przedmiotu, bardzo wiele osób dziala w kole naukowym, przeprowadzane testy miały bardziej forme pod kontem LEK'u itd. Równiez bardzo miła była inicjatywa taka ze na poczatku roku pisalismy na wykładzie z interny test w którym były pytania typu tych na LEKU. Są to bardzo dobre inicjatywy ktore ida ,,zdrowo'' w kierunku poprawienia wyników LEKU. Chciałbym tez dodac ze rowniez aby wynik LEKu polepszyc to przedmioty teoretyczne równiez bardziej pod tym katem powinny byc skierowane a niestety bedac na 5 roku slabo oceniam przydatnosc wielu informacji z tych przedmiotów.

Anonimowy pisze...

Do kolegi studenta z 17.10.2014 godz. 22:18.

Przepraszam bardzo ale z tego co piszesz tutaj to wychodzi że studiujemy na dwóch różnych wydziałach lekarskich w Zabrzu.
Jestem studentem III roku, jestem rocznikiem który jako pierwszy idzie nowym pięcioletnim trybem i naprawdę nie zauważyłem podczas tych pierwszych 2 lat, żeby z jakiegokolwiek przedmiot "cisnęli". Obecnie przepuszczani są wszyscy, i jak tak patrze naprawdę minimalnym nakładem sił. Ja rozumiem że wykładowcy mają dosyć studentów, którzy 5 razy poprawiają kolokwium, i w końcu z litości mu zaliczają, ale na litość boską tak nie można. Jeżeli ktoś się nie nauczył, to nie powinien zdać i koniec kropka. Nie ma co mówić o "ciśnięciu", naprawdę nie każdy musi skończyć te studia.

Na koniec mojego wywodu, chciałem zaznaczyć że odsetek studentów odsianych w Zabrzu w porównaniu do Katowic, jest o RZĄD WIELKOŚCI mniejszy. Jest to wiarygodna informacja, ponieważ pochodzi z danych Komisji Akredytacyjnej, która wizytowała nasz uniwersytet w 2010 roku, z tego roku jest raport, można znaleźć w internecie.

Mój wniosek: Jeżeli od samego początku przepuszczani są studenci słabi, to nie ma cudu, i wynik LEP/LEK musi byś słaby.

I jeszcze smutna konkluzja, dlaczego tak się dzieje że wszyscy studenci są przepuszczani na egzaminach. Otóż chodzi o pieniążki, za każdego studentów ministerstwo płaci pieniądze i to nie małe.

Pytanie do członków rady wydziały, ale głównie do kierowników katedr lub zakładów : czy jest odgórny, tzn dziekański przykaz żeby przepuszczać studentów i nie robić problemów?

To jest droga donikąd, wypuszczamy absolwentów, za których musimy się wstydzić. zamiast wypuścić mniej, ale najlepszych.

Anonimowy pisze...

Pytanie off-topic: o co chodzi z tym masowym uznawaniem dyplomów uczelni medycznych, szczególnie z Ukrainy ? Wszyscy o tym ostatnio mówią...

Anonimowy pisze...


Chciałbym odpowiedziec koledze z 3 roku. Jestem tym z 5 co napisał wiadomosc wczesniejsza.

Zacznę od tego ze napisał kolega ,,Jeżeli ktoś się nie nauczył, to nie powinien zdać i koniec kropka. '' znam osobiscie paru ludzi ktorzy jak cos mówia to dodają ,,i koniec kropka''. Sa to ludzie z którymi ciezko sie prowadzi dialog.
Chciałbym tylko zapytac kolege z 3 roku ..jakiego człowieka kolega uwaza za ,,słabego'' ? ..jakimi kategoriami sie kolega kieruje.. i kto koledze dał takie prawo oceniac innych...i na jakiej podstawie...bo mowic o kims ze jest słaby tylko dlatego ze nie potrafi zdac biofizyki prowadzonej przez fizyka..... różne sudenci maja predyspozycje i nie mozna ich oceniac na podstawie tego ze komus słabo idzie z danego przedmiotu a szczegolnie takiego.

Napisał tez kolega ,,wniosek: Jeżeli od samego początku przepuszczani są studenci słabi, to nie ma cudu, i wynik LEP/LEK musi byś słaby'' - jest to zdanie bardzo prawdziwe jednak rodzi pewien rowniez prawdziwy wniosek ze skoro by odsiać tych ,,słabych'' to wtedy wynik sie polepszy....i oczywiscie to jest prawda lecz takie myslenie to kolega wie...hitler tez kiedys chciał wyeliminowac ,,słabych''....

Nie chodzi mi o to zeby kogokolwiek do czegos przekonywac chciałbym tylko zeby władza uczelni chcąc polepszyc wynik LEKu własnie poszukała innych ,,zdrowszych'' rozwiazań polepszania wyników LEK'- jak nakierowanie studentow na materiały, tematy, zagadnienia wazne na LEK'u i wspołprace z studentem. LEK ma pewną strukture i trzeba sie dobrze do niej przygotowac. Bardzo wiele informacji jakich sie uczy nie przydadza sie i to nie ma sie co oszukiwac ani na LEKu ani w praktyce lekarskiej wiekszosci lekarzy.
Napisał tez kolega ,, wypuszczamy absolwentów, za których musimy się wstydzić. zamiast wypuścić mniej, ale najlepszych'' - to kolega sie wstydzi ? wstydzi za innych ? przed kim ? jest kolega napewno studentem ? przed studentami z innych uczelni sie kolega ,,wstydzi'' ze tu wypuszczaja słabych? myslę ze kolega z takimi poglądami to chciałby zostac profesorem na uczelni i uwazac sie za ,,tych lepszych''...? Bo własnie widze ze niektórzy profesorowie w Twoim wieku musieli miec takie poglady... na szczescie jest tez wielu profesorów którzy którzy mają bardziej szersze spojrzenie na problemy i znajdowanie rozwiazań na te problemy i da sie z nimi prowadzic dialog zeby wspolnymi siłami zmienic sytuacje na lepsza.

Anonimowy pisze...

Kolego z V roku, skoro wymieniamy się już opinią, a profesor pozwala nam na to upubliczniając nasze posty, postanowiłem odpowiedzieć.

W ocenie kto jest słabym studentem, nie kieruję się wzajemnymi animozjami, kolorem skóry, tuszą, płcią, kolorem włosów, czy też z drugiej strony sympatią czy koleżeństwem, staram się być maksymalnie obiektywny, więc odpowiadając na pytanie kieruję się kartą okresowych osiągnięć studentów, indeksem czy też znajomością ocen ( w grupie oceny z egzaminów to nie tajemnica, ocen każdej osoby z roku nie znam, bo ani do tego dostępu nie mam, ani mi to nie jest potrzebne do szczęścia).

Kolego gdyby problem był tylko z biofizyki, to nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, każdy jest z czegoś słabszy.
Tylko pojawia sie problem, co zrobić, gdy student nie zdaje większości egzaminów w pierwszym terminie, albo o zgrozo wszystkich nie zdaje? ( znam osobiście takiego studenta, jest w mojej grupie)

W moje skromnej, bo studenta ocenie, w takiej sytuacji jest coś (nie boję się użyć słowa) patologicznego. Student który nie zdaje ani jednego egzaminu w pierwszym terminie, a mimo to normalnie dostaje promocje na następny rok, jest w mojej ocenie policzkiem dla większości studentów, którzy uczą sie systematycznie, ciężko pracując przez cały rok.

Zawsze można podnieść argument, że ten student nauczył się na egzamin poprawkowy, ale nie żyjmy w krainie ułudy, egzaminy poprawkowe na naszym wydziale pozostawiają tak wiele do życzenia, że tutaj aż strach wypisywać konkrety. Jedyne które ośmielę się podać, to egzamin z immunologii i mikrobiologii, które są zaprzeczeniem egzaminów, jak i też standardów cywilizowanego świata.

Ja rozumiem że każdy chce zdać, i nie chce powtarzać roku, ale naprawdę chęci to za mało. Aż strach pomyśleć, że śmiertelnie chory przychodzi do lekarza( a przyjmijmy że diagnoza jest łatwa do postawienia, i da sie tego pacjenta wyleczyć), a lekarz chce pomóc, ale wiedza tzn, jej brak, mu nie pozwala, rezultat to dramat jeżeli pacjent zaufa niekompetentnemu lekarzowi, i przestanie szukać pomocy gdzie indziej.

Jaki jest związek pomiędzy studentem który chce, a nie nauczył się a lekarzem który chce, ale z powodu niekompetencji (zaznaczam z własnej winy, z powodu braków wynikających ze studiów) nie umie pomóc pacjentowi?
Otóż taki, że chęci to za mało.

Zacytował mnie kolega i napisał jednocześnie : "prawdziwy wniosek ze skoro by odsiać tych ,,słabych'' to wtedy wynik sie polepszy....i oczywiscie to jest prawda lecz takie myslenie to kolega wie...hitler tez kiedys chciał wyeliminowac ,,słabych''....."

Otóż, pacjentowi należy sie opieka NAJLEPSZYCH lekarzy, a nie tych nad którymi się litowano z bliżej nieokreślonych przyczyn i przepuszczano dalej, mimo znaczących braków wiedzy.
Tutaj chciałbym postawić pytanie:

Czy skoro profesorowie litują się nad słabymi studentami, to czy los zlituje się nad pacjentami którzy do takowych absolwentów uczelni medycznych trafią?

Miejmy nadzieję, bo jeżeli nie, to mamy dramat.

Odpowiedź na ostatnie pytanie, czy się wstydzę za niektórych absolwentów naszego wydziału?

Tak, zdecydowanie się wstydzę, najbardziej za lawirantów, którzy najmniejszym wysiłkiem, licząc na litość profesorów, kończą te studia, a później hańbią nie tylko uniwersytet i wydział, które ukończyli, ale cała społeczność lekarską.

I szczerze powiedziawszy dziwnie mnie, zdziwienie że mogę się wstydzić, za kolegów studentów, ale taka jest prawda wstydzę się. Dyplom ukończenia medycyny ( i to nie tylko medycyny, mamy upadek całego szkolnictwa wyższego) dostaje coraz wiecej osób, z racji zwiększonych naborów, wiec i odsetek osób które uzyskały ten dyplom w dosyć pokrętny sposób rośnie.

Mam nadzieję że i wstyd za absolwentów za parę lat trochę urośnie, może wtedy standardy egzaminowania nieco zostaną podwyższone.

Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Babcia miała 75 lat, i przewracając się złamała sobie główkę kości udowej. Pojechała do szpitala, a jako żona lekarza była traktowana z pewną estymą.

Szpital – jeszcze komunistyczny – wyglądał jak połączenie prowincjonalnej ubojni z zakładem psychiatrycznym. Wszędzie brud, smród i szczypiący w oczy zapach lizolu. A był to czas, kiedy na amerykańskich filmach lekarze w sterylnych fartuchach ganiali z pagerami, a koło łóżek ich pacjentów stały aparaty, które robiły Pim! Pim! Pim!

Już na sam widok tego warszawskiego szpitala, zdrowy i silny mężczyzna – taki w stylu bohaterów powieści Jacka Londona - umierał po tygodniu, a jeśli nawet nie umarł to żył dalej – z żółtaczką typu B, której tam się niechybnie nabawił.

Chirurg powiedział Babci co i jak, no i to, że są dwie endoprotezy – tańsza ceramiczna, która wystarczy na co najmniej 8 lat i molibdenowa – dużo droższa , która wystarczy na całe długie życie. No ale z racji wieku (75) Babci założą tę tańszą. Czyli ceramiczną.

Do tej pory pamiętam minę lekarza, kiedy Babcia zapytała go?

Czy Pan jest idiotą?

To znaczy że będzie mnie Pan co 8 lat kroił żeby wymienić mi to coś w biodrze?

To jakiś absurd!

Po czym skierowała się do mnie i powiedziała;

Jak widzisz wnusiu, teraz studia może skończyć naprawdę każdy z ulicy... !!!

Awantura była straszliwa, a skończyła się tym, że Babcia powiedziała jaką endoprotezę chce, i..... sama zapłaciła za swoją operację.

Cytat: https://www.blogger.com/comment.g?blogID=7074947650298397151&postID=7009622854446399504

Anonimowy pisze...


Kolego z III roku, zaczniesz w tym roku farmakologie na naszej pięknej katedrze zabrzańskiej i zdasz potem egzamin, to podyskutujemy... Może akurat okaże się, że Ty jesteś "najsłabszym ogniwem" i zaniżasz statystyki...

Anonimowy pisze...

Do kolegi z 3 roku
Po pierwsze ocenianie wszystkich jedną miarą nie jest słuszne. Wy jako studenci 5 letnich studiów macie inny program nauczania i też inaczej podchodzą do was asystenci, najczęściej nie wiedząc co mają z wami zrobić bo jesteście,brzydko to zabrzmi, eksperymentem.
Po drugie co do LEK`u to nie rozumiem o co się tak pieklisz.Jest to egzamin wieńczący te studia tak samo jak matura wieńczyła liceum. Idąc twoim tropem trzeba by połowę licealistów nie dopuszczać do matury albo w ogóle ich nie przyjmować do liceum bo są za słabi i tak samo w gimnazjach, i szkołach podstawowych. Dochodząc do wniosku, że pewnie z połowa uczniów nie powinna chodzić do szkoły bo zaniża oceny, egzaminy etc.
Teraz może trochę o LEK`u jest to egzamin na koniec studiów na kierunku lekarskim, który umożliwia dostanie się na specjalizację im wyższy wynik to masz lepszy wybór, albo w ogóle go masz. Po dostaniu się na speckę i jej ukończeniu musisz znów zdać egzamin tym razem specjalizacyjny który nada Tobie tytuł specjalisty w danej dziedzinie.
I teraz zobacz na którym etapie zatrzyma się osoba, która zdała słabo LEK- będzie to moment pójścia na specjalizację.Już za niedługo ma być tak że nawet bez specjalizacji nie będzie można jeździć w pogotowiu.
Więc tutaj moje pytanie gdzie widzisz te osoby które zdają słabo LEK i są hańbą dla Ciebie, skoro ciężko im jest zrobić specjalizację(bez której w dzisiejszych czasach jesteś tylko osobom z tytułem lekarza i masz bardzo ograniczony zakres możliwości).
Kolejną sprawą jest to, że ani Tobie ani nikomu innemu, nikt do głowy nie nawkłada wiedzy. Każdy jest kowalem własnego losu i to jak pójdzie Ci LEK zależy tylko i wyłącznie od Ciebie samego. I to że statystyki mówią, że mamy słabe wyniki to nie znaczy, że Ty też taki osiągniesz, bo są to wyniki z zeszłego roku a jak pójdzie w tym to nikt z nas nie jest w stanie tego przewidzieć.A wyniki uczelni to średnia. W średniej możesz być zarówno tym najlepszym wynikiem lub tym najgorszym.
Jeśli jesteś pilnym i dobrze uczącym się studentem to ciesz się bo powinieneś napisać LEK lepiej od swoich jak to mówisz słabszych kolegów i z łatwością dostaniesz się na rezydenturę. A gdyby wszyscy byli tak dobrzy to co wtedy. Im większa konkurencja tym jest trudniej.
Na koniec jeszcze pozdrawiam osoby takie jak Ty którym nie pasuje to gdzie studiują, a przecież dzisiaj mamy wybór i można studiować gdzie się tylko chce (bo wyniki LEP nie są ściśle tajne i już w liceum wiadomo jakie uczelnie są lepsze).Chyba że jesteś jedną z tych osób które miały słaby wynik matury i dostały się tylko tutaj, to proszę oceń siebie własną miarą.