piątek, 7 lutego 2014

Przyszłość bloga

Nie pisałem dość długo; ostatni tekst został opublikowany 13 stycznia. W ankiecie zwróciłem się do Czytelników z prośbą o odpowiedź czy mam – w świetle stanowiska Dziekana Prof. M. Misiołka – nadal prowadzić blog czy też raczej powinienem zakończyć swą aktywność. Czekałem na wynik tej ankiety, jako ważnej wskazówki co robić dalej.

Dziękuję wszystkim za aktywny udział i liczne odpowiedzi. Poparcie 84% respondentów uznaję za wystarczające wsparcie by kontynuować mą działalność, ale zauważam także stanowisko 30 osób, które sugeruję zawieszenie prowadzenia bloga. W następnych miesiącach zwrócę większą uwagę na pewne uniwersalne problemy uniwersyteckie by główny nurt bloga stał się platformą dyskusji o kluczowych problemach naszego środowiska.

Wynik ankiety

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Brawo, że zwyciężył zdrowy rozsądek i prawda zawarta w tematyce blogu. Bowiem gdyby nie ten blog, nie wiedzielibyśmy zbyt wiele o sprawach i sprawkach wielu osób. Przeciwnicy, to oczywiście władze uczelni i wydziałów, dla których jest on zagrożeniem, bo obnaża panoramę ich niesprawiedliwych działań, błędów, braków i zaniedbań. I chociaż w stosunku do działań i zachowań poprzedniej rektorki można odnotować poprawę, to do ideału jest jeszcze wciąż daleko. Ten blog pozwoli rządzącym śledzić reakcję społeczności akademickiej na ich decyzje.

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze, jeżeli tylko Pan ma nadal chęć prowadzenia bloga, bo przecież jest to Pana czas, Pana przemyślenia i ich zapisanie; jeżeli nie boi się Pan wrogów, albo tylko niechęci osób przeciwnych blogowi, to proszę gorąco o kontynuowanie bloga. Jest to ważne narzędzie komunikacji wewnątrz społeczności akademickiej.

Anonimowy pisze...

My zwykli pracownicy SUM jesteśmy zwolennikami tego bloga. Inni są jak to zwykle obojętni. Niezadowoleni to ludzie z kręgu władzy. Jest ich mniej więcej tylu na wszystkich wydziałach (dziekanów, prodziekanów). Blog Pana Profesora obnaża bowiem ich słabości. Czyny, które woleliby ukryć przed swoimi wyborcami oraz przed szerszą opinią publiczną. Zawsze też będą uzasadniać to dobrem uczelni. A czy oni robią wszystko tylko dla dobra uczelni? Czy też dla swojego dobra? Doktorat Kuraszewskiej jest tutaj dobrym przykładem.

Anonimowy pisze...

Jeżeli nie ma możliwości szczerej dyskusji to istnienie bloga ma uzasadnienie. Nie ma tu agresji, nieodpowiedzialnych i oszczerczych wpisów, co jest zasługą moderatora i jego wkładem w "demokrację akademicką". Może kiedyś rządzący zrozumieją, że wolności wypowiedzi nie opłaca się ograniczać????

Anonimowy pisze...

To (niestety) tylko myślenie życzeniowe. Kto raz dostał władzę będzie robił wszystko, aby ją utrzymać wszelkimi sposobami. Widac wyraźnie przepaść na my i oni, my - doświadczeni, samodzielni pracownicy i oni - młodzi pracownicy bez żadnego wsparcia, zachęty do rozwoju, czy współpracy. Pisze sie wyłącznie o nowych budynkach, inwestycjach, szpitalach, które dostały nagrody. Człowiek na tej uczelni niewiele (mało) znaczy. Dlatego najlepsi odeszli, a co co zostali czują, że to powolna regresja uczelni w porównaniu z innymi w kraju.