czwartek, 15 sierpnia 2013

Polityka historyczna

Dziś mamy Święto Wojska Polskiego. Ten dzień nie został wybrany przypadkowo, bo choć w naszej historii polski oręż odniósł wiele zwycięstw to jednak to z 15 sierpnia 1920 roku ma szczególne znaczenie. Bez zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej nie powstałaby II Rzeczpospolita. To zwycięstwo zmieniło bieg historii Europy i nie bez kozery było zaliczone do 17-tu najważniejszych bitew w historii świata. Każdy kraj, każdy naród w dobrze rozumianym interesie narodowym, nie pozostającym w żaden sposób w sprzeczności z polityka i interesami innych państw i narodów, prowadzi własną politykę historyczną. Obejmuje ona porażki i sukcesy, klęski i zwycięstwa. Ważna jest dogłębna analiza przyczyn porażek by ich było jak najmniej w przyszłości. Ale dla pamięci historycznej, dla poczucia przynależności do danego narodu, dla pielęgnowania tradycji narodowych i krzewienia patriotyzmu najważniejsze są zwycięstwa. Porażki to przestroga i nauka; triumfy to esencja narodowej dumy i wiary w lepszą przyszłość nas wszystkich, ale i każdego obywatela z osobna. Jak należy utrwalać pamięć o bohaterach czasów minionych? Jest wiele dróg np. właściwe programy nauki historii w szkole, obecność materiałów prasowych w mediach, filmy historyczne, nadanie uroczystościom państwowym odpowiedniej rangi i wiele innych możliwości. Jedną z form, powszechnie wykorzystywaną w świecie jest budowanie pomników. To bardzo tradycyjna forma utrwalania pamięci narodowej, a pomniki stoją w każdej stolicy europejskiej. Kolejne pokolenia mają możliwość zobaczenia bohaterów z przeszłości, wielkich wodzów, ludzi, którzy zmieniali bieg historii.
Ludzie odchodzą, zmieniają się pokolenia, pomniki stoją.
Ale w Polsce nie ma pomnika upamiętniającego Bitwę Warszawską.
Nie powstał w krótkim epizodzie II RP, potem nie mógł zaistnieć w mrocznym okresie lat panowania sowieckiej okupacji. Ale przecież niebawem minie ĆWIERĆ WIEKU od odzyskania niezawisłości państwowej. Nawet jeśli roku 1989 uznać tylko za początek tego procesu to od wycofania wojsk okupacyjnych miną niebawem dwie dekady.
Dlaczego nie zdołaliśmy w tym czasie stworzyć pomnika godnego bohaterów tych wydarzeń z 1920 roku?
Czyżby w Polsce zapomniano o konieczności uczczenia tak ważnego wydarzenia?
Czy mamy w ogóle spójną, przemyślaną, obliczoną na dekady własną politykę historyczną? Polityka historyczna powinna być całkowicie oddzielona od bieżącego życia politycznego. Bez niej trudno wierzyć w pomyślną przyszłość każdego państwa, a przynależność do takich organizacji międzynarodowych, jak NATO czy Unia Europejska w żaden sposób nie kłóci się z kroczeniem własną drogą, w tym także tworzeniem i prowadzeniem polityki historycznej. Wystarczy przyglądnąć się np. Niemcom, Brytyjczykom, Rosjanom, Skandynawom czy Amerykanom by dostrzec w bardzo różnych działaniach prowadzonych w tych państwach znamiona i elementy bardzo przemyślanej, prowadzonej w myśl interesu narodowego i państwowego polityki historycznej.

5 komentarze:

Portier pisze...

Nie ma pomnika bitwy warszawskiej, ale de facto obrażające nas wszystkich komunistyczne potworki jak ten na Placu Wolności (sic!)w Katowicach mimo upływu czasu wciąż mają się dobrze.

I jeszcze, żeby nie było tak, że ta obojętność to tylko domena władzy. Ciekawe ile osób zapytanych o to, jakie dziś mamy święto potrafiłoby je trafnie nazwać.

Anonimowy pisze...

Nie zgodzę się z Pana stwierdzeniem, że przynależność do takich organizacji jak NATO czy UE w żaden sposób nie kłóci się z kroczeniem własną drogą, w tym także tworzeniem i prowadzeniem polityki historycznej. To, moim zdaniem jest błędne myślenie. Te wszystkie państwa, które Pan wymienił należą do wielkich tego świata i jak najbardziej mają one wpływ na tworzenie również polityki historycznej państw mniejszych/mniej znaczących, w tym Polski.
Nie zgadzam się także z tym w Pana tekście, że Polska od prawie ćwierć wieku odzyskała niezależność państwową. I owszem, po obaleniu starego systemu aż do momentu wejścia do UE tak! Fakty pokazują, że rządzący w tym okresie nie wiedzieli co z tą niezależnością mają zrobić. Ich rządy mogę przyrównać do chodzenia po omacku. W rezultacie z pod Moskwy Polska wpadła pod Brukselę. I tak, chce Pan tego czy nie, kiedyś Moskwa, dzisiaj Bruksela, a właściwie Niemcy tworzą, prowadzą i dbają o naszą politykę historyczną pisząc niejako od nowa historię Polski. Jeszcze trzy, cztery desenia i świat będzie przekonany o tym, że to Polacy wywołali II Wojnę Światową, a NIEMIECKIE OBOZY KONCENTRACYJNE były „polskimi” fabrykami śmierci.
Pozdrawiam.

Zbigniew Kopczyński pisze...

Cóż, Stanisław Michalkiewicz podzielił kiedyś państwa na poważne i niepoważne. Poważne to te, które mają stałe kierunki polityki, w tym polityki historycznej, obliczone na dziesięciolecia. Zmiany rządów skutkują tam jedynie zmianami akcentów i szczegółów a nie głównych kierunków. Państwa niepoważne to te bez takiej wizji. Polskę zaliczył, oczywiście, do drugiej grupy. Trafność tego przyporządkowania potwierdził obecny premier, wprost deklarując odejście od długofalowej polityki i zainteresowanie jedynie sprawami „tu i teraz”.
A inni… W ciągu ostatnich lat możemy obserwować, jak, dzięki konsekwentnie przez dziesięciolecia realizowanej polityce historycznej, Niemcy pozbywają się piętna agresora i mordercy a przedstawiają się jako – coraz mniej winne – ofiary wojny, obecnie naród pacyfistycznych euroentuzjastów. Tym niemniej w każdym niemieckim miasteczku, a często i wioskach, na eksponowanym miejscu stoi zadbany pomnik z umieszczonymi na nim nazwiskami tych mieszkańców, którzy zginęli za ojczyznę. Podobne można zobaczyć we Francji i Anglii. Honorowani są przede wszystkim polegli w dwudziestowiecznych wielkich wojnach, lecz pamięta się również o poległych podczas pruskich agresji na kraje sąsiednie, czy kolonialnych wojen Anglików. Dzisiaj wojen kolonialnych, czy obu światowych przeciętny Anglik czy Niemiec się wstydzi, jednak szacunek dla poległych za ojczyznę i uhonorowanie ich ofiary to dla tych narodów sprawa oczywista. W Niemczech żołnierze Bundeswehry kwestują po domach, zbierając pieniądze na utrzymanie wojennych grobów.
A my nie mamy pomnika Bitwy Warszawskiej, która była nie tyle bitwą o Warszawę, co bitwą o Europę. Mamy za to, oprócz odsłoniętej z ociąganiem i po cichu tablicy upamiętniającej węgierską pomoc, odsłonięty z pompą przez obecnego prezydenta pomnik poległych bolszewików i. I te tłumaczenia prorządowych mediów, że polegli bolszewicy to zwykłe chłopaki, których okrutny los tak urządził. Jasne, każdemu poległemu należy się grób, ale żeby stawiać pomniki najeźdźcom? Nowa polska specjalność? Tylko patrzeć, aż któregoś września prezydent odsłoni pomnik poległych Niemców. To też były zwykłe chłopaki. Ciekaw jestem tylko miejsca tego uhonorowania: pod Mokrą, nad Bzurą, Wizną czy w Warszawie. Trochę ich tam zginęło. A jak musieli się wcześniej napracować na takiej Woli…
I pomyśleć, że w czasie zaborów mogliśmy postawić Pomnik Grunwaldzki.
Pozdrawiam serdecznie Autora

Anonimowy pisze...

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14462540,Po_decyzji_Baumana___We_Wroclawiu_wzbiera_brunatna.html?lokale=katowice#BoxWiadTxt

Proszę popatrzeć, jak skrajna prawica niszczy Polskę.

Pozdrawiam miłośnika Pawłowiczki

Anonimowy pisze...

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/najlepsze-uczelnie-na-swiecie-polska-daleko-w-tyle/xe4e7