czwartek, 9 lutego 2012

PROSZĘ KONIECZNIE PRZECZYTAĆ TEN KOMENTARZ CZYTELNIKA

Prawdę mówiąc, to sam rozpatrywałem swoją kandydaturę na funkcję Rektora SUM. Tak szybko, jak myśl ta przyszła mi do głowy, równie szybko ją porzuciłem. A to dlatego, że zrozumiałem po chwili, iż obecnie chyba już nie da się być skutecznym, a przy tym i ludzkim Rektorem. Trudno mi oceniać obecne Władze, gdyż nie jestem przekonany, czy nowe będą lepsze. Obawiam się, przyglądając się co niektórym Kandydatom, że czeka Nas jeszcze gorszy czas w przypadku ich zwycięstwa. Wiem to na pewno, że np. prof. (...) tylko po to kandyduje, ażeby załatwić swoje sprawy. A ja przynajmniej część z nich znam i napawają mnie one wielkim niepokojem. Z pewnością nie chodzi tu o dobro SUM i Nasze. Inni Kandydaci mogą Nas jeszcze bardziej podzielić i poróżnić! Ja kapituluję, ale apeluję o rozsądny wybór!

9 lutego 2012 09:10

9 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze, dziękuję w imieniu swoim, ale pewnie i wielu innych osób tu pracujących za zamieszczenie tego komentarza. Większość czytelników Pańskiego bloga szuka w nim informacji dotyczących naszej uczelni; znajdujemy tu także masę innych, cennych informacji.
Kiedy Pan ma na to czas?!
Ale bez tego bloga ta uczelnia byłaby inna, uboższa. Z pewnością co dla jednych jest cenne, dla innych jest solą w oku. Myślę o władzach SUM, które dzięki Panu oraz komentującym są poddawane ocenie, której w innym wypadku by nie było.
Niemniej mam niedosyt z powodu braku pewnego rodzaju ważnych treści, nazwijmy je "ogólnoakademickimi". W kontekście nadchodzących wyborów niezwykle ważne jest by to forum - w istocie jedyne forum dyskusyjne w SUM - stało się miejscem nieco innej dyskusji. Od pewnego czasu sprawa wyborów zagościła na blogu, ale raczej w aspekcie personalnym, a nie programowym. Tego brakuje.
Panie Profesorze Pluskiewicz, apeluję o zainicjowanie dyskusji programowej, o wprowadzenie na blog innych treści. Chcemy się móc wypowiedzieć, ale przede wszystkim interesuje nas co Pan i inni kandydaci oraz osoby wcale nie chcące kandydować mają do powiedzenia o szkolnictwie wyższym w ogóle.
Liczymy na Pana, Panie Profesorze, jak nie tu nie będzie takiej dyskusji, tom jej wcale nie będzie. A my nie chcemy, nie możemy wręcz pozwolić sobie na kolejny błąd w wyborze rektora, ta uczelnia nie wytrzyma następnych, zmarnowanych lat.

Anonimowy pisze...

Ten głos jest cenny, ale trudno się zgodzić z brakiem umiejętności oceny tego co było, a właściwie jeszcze jest-aktualnej władzy. Chcąc myśleć konstruktywnie o przyszłości musimy mieć zdolność do oceny rzeczywistości. Skoro komentator tego nie potrafi to dobrze, że nie będzie kandydował. Potrzebujemy kogoś bystrego, trzeźwo myślącego, chodzącego twardo po ziemi i krytycznego wobec innych oraz oczywiście wobec siebie. Ale doceniam uczciwość, proszę się przyglądać kandydatom i nie dać się zwieść pięknym słówkom i gestom. Jak się chce ocenić człowieka najlepiej przyglądnąć się jego wcześniejszym dokonaniom i postawie. Same deklaracje to za mało, wybierzmy na rektora kogoś o nieposzlakowanej opinii, nie kogoś o krętej drodze życiowej.

Anonimowy pisze...

Najlepszym skrótem myślowym do Prof. Sieronia jest kłamstwo zamieszczone w CV na biograficznej stronie SUM-u o profesorach i dr hab. Cytuję: Był kaskaderem i dublerem wielu znanych aktorów. W Wywiadzie dla "Pro Medico" na pytanie Dziennikarki, w jakich filmach pan grał i jakich aktorów pan dublował, odpowiedział: w zasadzie, to wystąpiłem w jednym filmie Pana Mieczysława Waśkowskiego "Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni", ale reżyser usunął tę scenę. Cały Olo :)

Anonimowy pisze...

Szanowni Państwo, sytuacja nie jest dobra i rozumiem autora tej wypowiedzi. Przy mizerii pozostałych Wydziałów, wychodzi na to, że zasadniczy głos będzie należał do RW w Zabrzu. Czy jest możliwa debata programowa? Wg mnie nie! Dlatego, że Kandydaci nie znają obecnej, faktycznej sytuacji w SUM-ie, zarówno finansowej, jak i organizacyjnej. Jeszcze obecne Władze objęły rządy z olbrzymim długiem Śl.AM-u, wygenerowanym przez poprzedników. Przypomnę, że jeden z obecnych Kandydatów w czasie rektorowania prof. Wilczoka był prorektorem ds. nauki. Analizując obecną sytuację, to mamy jedną osobę "pozytywnie zakręconą" i wydaje się, że z wizją, która wiele ostatnich lat swojego życia przeznaczyła na poprawę komunikacyjną i przepływ wiadomości. Drugi, to obecny prorektor ds. klinicznych. Moim zdaniem, człowiek też wyważony i uczciwy. Trzeci to świetny menedżer i lekarz, ale nie wiem, jakim jest człowiekiem. O czwartym nawet nie chce mi się pisać, bo szkoda mojego czasu, zwłaszcza, że wielu już zamieściło na jego temat swoje komentarze (nie znalazłem ani jednego pozytywnego). Ale UWAGA!!! Podczas wichury, to śmieci idą do góry!

Anonimowy pisze...

Obecny prorektor ds.klinicznych jest wiernym służalcem tej opcji, który na początku kadencji stymulował do określonych antypracowniczych działań nazywając je porządkiem. Samo uczestniczenie , a w szczególności głosowania w senacie za jedynie słusznymi propozycjami rektorki eliminuje go z grona pozytywnych kandydatów. Wart zachodu byłby wtedy, gdyby sprzeciwił się niesłusznym i niesprawiedliwym posunięciom wobec wielu z nas, a nawet zapłacił za taką postawę opuszczeniem stanowiska. Gdyby się naraził czyniąc sprawiedliwe gesty. Gdyby wykazał charakter będąc u góry. Ale tego nie zrobił. Nie jest godzien kandydować.

Anonimowy pisze...

Kandydować może każdy spełniający kryteria ustawowe. Ale najwięcej głosów powinien zebrać ten kto do siebie przekona wyborców. Jeśli to będzie przysłowiowy "królik" wyciągnięty z kapelusza jak obecna Pani Rektor, która zgłosiła się za pięć dwunasta, a jej kampania wyborcza sprowadziła się do paru zdań wygłoszonych z dniu drugiej tury to będzie kolejna klapa. Statut powinien zablokować możliwość takiego kandydowania "kuchennymi schodami". Mam nadzieję, że taka propozycja zgłoszona przez prof. Pluskiewicza zostanie uwzględniona w Statucie. Ale już sama próba przemycenia starych, niechlubnych wzorców świadczy o złych intencjach ustawodawcy, czyli komisji statutowej. Ale nie tracę wiary w mądrość Senatu, w nim ostatnia nadzieja...

Anonimowy pisze...

Piszmy prawdę, prawda sama się obroni. Poczytałem sobie CV Prof. Sieronia na stronie SUM i ani słowa o pierwszej, nieudanej habilitacji. Jest tylko info o tej drugiej, z 1996 roku. A to wcale nie jest wstyd doznać porażki, co się przydarzyło dr Sieroniowi. Chwała mu, że potrafił się zmobilizować i napisać drugą habilitację. Ale CV w SUM każdy pisze sobie sam, czyli Prof. Sieroń celowo ukrywa swą dawną porażkę. Czy tak postępuje uczciwy człowiek, aspirujący do godności rektora?!

Anonimowy pisze...

A jednak stanę w obronie prof. Sieronia i to na przekór wszystkim. Szanowni Komentatorzy, a kto go stworzył? My i tylko My! To nie on jest winny. Gdyby nie Nasze uściski dłoni, poklepywania, ukłony i uprzejme rozmowy o niczym, tego by nie było. I tak wyhodowaliśmy megalomana, bufona, narcyza i "męża opatrznościowego", który ma zbawiać świat, SUM, siebie i "przy okazji swoją rodzinę" oraz paru kolesi. W rzeczywistości Olek zaczął egzystować w swoim wirtualnym świecie i czas już najwyższy na "real". Czas najwyższy mu powiedzieć: Olo, jesteś wydmuszką. Niby jajko, ale w środku kompletna pucha. On to klasyczny przerost formy nad treścią. Zapewniam, że w życiorysie tego Pana, gdyby pogrzebać głębiej, jest więcej takich konfabulacji. To dzięki Nam Sieroń po prostu uwierzył w swoją wielkość !

Anonimowy pisze...

Jako zabrzański student z niepokojem obserwuję sytuację na uczelni. Od kilku lat krążą pogłoski, że oddział zabrzański ma zostać zlikwidowany. Ciężko się temu dziwić, skoro rządzące Katowice wolą zajmować się sobą i Sosnowcem niż kolebką śląskiej medycyny. Brak jedności wśród kandydatów powoduje, iż szanse na odzyskanie znaczenia Zabrza maleją. Daję się zauważyć, że zamiast zdroworozsądkowych decyzji, panuje chaos i anarchia. Wiadomo, że każdy woli działaś na korzyść własną, niż ogółu. Tyle tylko, że w tym wypadku porażka ogółu, czyli wydziału Zabrzańskiego będzie porażką nas wszystkich, zarówno profesorów, jak i studentów. Wydział jeszcze bardziej straci na znaczeniu, że o prestiżu już nawet nie wspomnę.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Jeśli w nadchodzących wyborach Zabrze nie przemówi jednym, silnym głosem, będą to wybory dla nas przegrane i będziemy dalej biernie przyglądać się zapaści naszego wydziału. Stad apel, by wyłonić jednego kandydata - opcja prawyborów wydaje się najlepsza, którego poprą wszyscy i którego mogli by oddać głos ludzie spoza Zabrza. Tylko tak można osiągnąć sukces jednostki, który będzie sukcesem nas wszystkich.