poniedziałek, 11 kwietnia 2011

O Żołnierzach wyklętych

Niedawno uczczono pamięć „żołnierzy wyklętych”. Tym mianem określono ludzi, którzy po II Wojnie Światowej nie pogodzili się z utratą niepodległości i czynnie włączyli się w opór przeciw najeźdźcy. Liczbę poległych w obronie Ojczyzny szacuje się na 200.000 osób. Dziś, po ponad pół wieku składamy im cześć, przypominamy, że w ogóle takie osoby były wśród nas. Dla wielu Polaków, żyjących w świecie kłamstwa czasów najlepszego z systemów sprawiedliwości społecznej, najpewniej przytaczane fakty i tragiczne historie tych nieraz bezimiennych bojowników są mało lub zupełnie nieznane. Choć dziwi dlaczego dopiero po dwóch dekadach od odzyskania przez Polskę suwerenności oddajemy honor patriotom i bohaterom cieszyć musi, że prawda stopniowo, z trudem przebija się na światło dzienne.

Jest jednak jedna kwestia wymagająca komentarza. Polacy walczący o wolną Polskę nie zostali zamordowani przez bliżej nieznanych sprawców, oni zginęli z rąk przedstawicieli szeroko rozumianej władzy komunistycznej. O oprawcach nie padło ani jedno zdanie, a to oni są prawnie i moralnie odpowiedzialni za te zbrodnie.

Jak to możliwe by czcząc bohaterów w niepamięć puścić winy ich katów?

Czy tak ma wyglądać wolna, demokratyczna Polska?

Na takim, fałszywym obrazie najnowszej historii nigdy nie zbudujemy społeczeństwa, którego obywatele będą się z Polską naprawdę utożsamiali. Upływ dwudziestu lat od przełomu 1989 roku skutecznie uniemożliwia próby podjęcia działań o charakterze prawnym, po prostu tych, którzy w kazamatach bezpieki mordowali polskich patriotów i tych, którzy te rozkazy wydawali już prawie nie ma wśród żywych. Ale to nie upoważnia nikogo do celowego zacierania śladów, do wypaczania polskiej świadomości historycznej. Zbrodnia pozostanie na zawsze zbrodnią i tak musi być głośno, dobitnie nazwana.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Zbrodnia pozostanie na zawsze zbrodnią, musi być głośno, dobitnie nazwana".
Z takim określeniem zgadzają się wszyscy.Dlaczego więc tak trudno imiennie wskazać katów , oprawców, zbrodniarzy?. Dlaczego skrywa się tych,którzy w kazamatach bezpieki mordowali polskich patriotów?, a tych, którzy starają się tę prawdę odkryć nazywa się oszołomami majacymi niedorzeczne obsesje.
Dlaczego dochodzenie do prawdy jest zwalczane, a ludzie dla, których prawda jest najważniejsza są prześladowani, wyszydzani?
Nie trzeba przytaczć nazwisk tych władców i
" medialnych autorytetów", którzy przywłaszczyli sobie monopol na prawdę, a raczej jej fałszowanie. Każdy inteligentny człowiek wie o kogo chodzi, wie dlaczego upadły dwa rządy rządy III RP, kto poniósł ofiary w dążeniu do prawdy.
Mogą sobie brzmieć ci celebryci,że najważniejsza jest przyszłość, że powracanie do przeszłości to cofanie się, mogą ciągle atakować w imię miłości, oszukiwać, udawać wspaniałych i najlepszych. Jednak nie mogą nam juz nigdy zamknąć ust bo "myśl mądrego w żadnym czasie bojaźnią nie będzie skażona".
I nie ważne jest to, ilu ludzi potrafi się dać zmanipulować, ważne jest to żeby Ci, którzy prawdę chcą poznać za wszelką cenę ,mówili głośno i nigdy nie przestawali,a jeżeli wzbudzi to wściekłość "kochajacych prawdę inaczej"
to
" ogrodź cierniem uszy twoje, nie słuchaj języka złośliwego, a ustom twoim uczyń drzwi i zamki"
/cyt. z ks. przysł./
Danuta Jarosz

Portier pisze...

Czy nie jest też po części tak, że nie potrafimy (nadal) mówiąc otwarcie o winnych nie popadać jednocześnie w bogoojczyźnianą gorączkę?