czwartek, 30 grudnia 2010

Rozmowa dwóch Senatorów uczelni

Jeden z nich poważnie traktował swą funkcję, dość często zabierał głos w trakcie obrad. A drugi z nich brał udział w posiedzeniach, ale się nie wypowiadał. Radził aktywnemu Senatorowi: „Człowieku, po co się narażać i pokazywać, że masz własne zdanie. Tu wszystko jest dawno ustalone, dyskusja nie jest władzom potrzebna, twoje zdanie nikogo nie interesuje. Masz grzecznie podnosić rękę i tyle, potulne cielę dwie krowy ssie”.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

O nauce polskiej

Niedawno w naszej uczelni odbyło się uroczyste wręczanie nagród rektorskich. Ta tradycja sięga jeszcze czasów Rektora T. Wilczoka. W Zabrzu nagrody otrzymali pracownicy Wydziału Zdrowia Publicznego oraz Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym. Pod nieobecność Pani Rektor dyplomy wręczał nam Prorektor ds. Nauki Prof. dr hab. J. Duława. Nagrody przyznawane są w trzech kategoriach za osiągnięcia naukowe, dydaktyczne i organizacyjne, a laureaci otrzymują także gratyfikację pieniężną.
Warto zwrócić uwagę na kilka aspektów związanych z tą uroczystością. Łączny fundusz nagród stanowi 2% funduszu płac uczelni, co czyni sumę nieznacznie przekraczającą 4 mln złotych. Pozornie to spora kwota, ale w odniesieniu do liczby osób nagradzanych w całej uczelni nie jest oszałamiająca. Gdy odnieść ją do funduszu premiowego pozostającego w gestii Pani Rektor Prof. dr hab. E. Małeckiej-Tendery w wysokości niewiele odbiegającej od miliona (pamiętając, że te premie trafiają do znacznie mniejszej liczby, nieznanych społeczności akademickiej osób) to średnia wysokość nagrody nie jest duża.
Najbardziej prestiżową kategorią jest nagroda naukowa. To nauka jest motorem postępu i kształtuje w decydującej mierze zewnętrzny wizerunek uczelni. Można z niewielkim marginesem błędu założyć, że połowa z 4 milionów trafia do autorów prac naukowych. To roczny dochód z pracy w uczelni około 30 profesorów. Czy ktoś trzeźwo myślący może zakładać, że taka suma może pchnąć szerokie kręgi osób do pracy naukowej? By uzyskać nagrodę w wysokości kilku tysięcy złotych trzeba opublikować artykuły, które wymagają setek godzin pracy.

Pracą naukową tak naprawdę zajmują się osoby kilku kategorii;
-osoby w „górnej” półki nauki, zaangażowane w projekty o zasięgu krajowym lub międzynarodowym, prawdziwi liderzy w pracy naukowej,
-osoby dążące do uzyskania stopnia i tytułu naukowego,
-pasjonatów pracy naukowej, którzy dodatkowo mają zapewniony byt z innych źródeł.

Pole manewru władz uczelni jest małe, gdyż fundusz nagród jest limitowany prawnie. Niemniej warto zastanowić się czy nie ma innych dróg zachęty natury finansowej wspierającej aktywność naukową. Druga kluczowa kwestia to zasady awansu w uczelni. Np. statutowy zapis o wymaganiu posiadania w dorobku dwóch punktów w skali IF by móc aspirować o stanowisko adiunkta wcale nie oznacza, że taka osoba uzyska awans. Znam przypadek, że osoba ubiegająca się o to stanowisko i spełniająca ten warunek została przesunięta na stanowisko wykładowcy. Po co zatem się starać, gdy zasady awansu nie są czytelne? Pracownik musi wiedzieć, że jego wysiłek nie pójdzie na marne.
Nauka w Polsce to jest hobby, na które stać niewiele osób. Z nauki wyżyć się nie da (ascetów nie biorę pod uwagę). Spójrzmy jak wygląda praca w szpitalu klinicznym. Struktura czasu poświęcanego na pracę usługową, dydaktyczną i naukową odpowiednio wygląda w przybliżeniu następująco: 50-60%, 20-30% i 5-10%. Działalność naukowa została zepchnięta na margines. Przy finansowaniu nauki na poziomie ułamka procenta dochodu narodowego polska nauka skazana jest na dalszą, marną wegetację, a światełko w tunelu są w stanie dostrzec już tylko niepoprawni optymiści oraz członkowie władz rządowych.

piątek, 24 grudnia 2010

środa, 22 grudnia 2010

POSIEDZENIE SENATU

Dziś odbyło się ostatnie tegoroczne posiedzenie Senatu. Najwięcej uwagi poświęciliśmy punktowi programu dotyczącego Uczelnianego Systemu Zapewnienia Jakości Kształcenia
w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach (patrz blog z 20.12.2010).
Normalnie w uczelni opracowywanie aktu prawnego odbywa się w ustalonej kolejności, najpierw swe zdanie wypowiadają Rady Wydziału, jako organy kolegialne niższego rzędu, a ostatni głos należy do Senatu. W tym wypadku etap Rad Wydziału został pominięty, nie poddano projektu opracowanego przez Kolegium Dziekańsko-Rektorskie ocenie środowiska akademickiego. Z tego powodu na początku posiedzenia zaproponowałem, by ten punkt usunąć z programu obrad, skierować projekt pod osąd Rad Wydziału i ponownie wprowadzić do programu w styczniu. W podobnym tonie wypowiedzieli się prof. M. Kamiński i prof. A. Sieroń. Niestety, nie zaniechano dyskusji nad tym punktem programu. A jest to niezwykle ważna uchwała Senatu dotycząca jakości procesu dydaktycznego. Pani Rektor stwierdzała kilkakrotnie, że Rady Wydziału będą miały możliwość wypowiedzenia się w tej kwestii i od nich zależeć będzie sposób dokonywania oceny. To czysta manipulacja, nie ma takiej formalnej możliwości wobec zapisu w Statucie uczelni (paragraf 45), który mówi, że uchwały Senatu są obowiązujące dla rektora, pracowników oraz innych organów uczelni. W ożywionej dyskusji uczestniczyłem, ale wobec niedopuszczalnej manipulacji zgłosiłem votum separatum i w głosowaniu nie brałem udziału.
To pogwałcenie dobrych obyczajów akademickich, czego obawiały się władze pomijając Rady Wydziału?
Przecież samo meritum jest dla wszystkich osób jasne; jest potrzeba dążenia do poprawy jakości kształcenia, ale wypracowanie zasad tego procesu powinno w jakiejś mierze należeć do szeroko rozumianej społeczności akademickiej.
Warto także poinformować o wypowiedzi prof. Kamińskiego, który w trakcie - chwilami gorącej - wymiany zdań apelował o poziom dyskusji adekwatny do powagi najwyższego organu kolegialnego uczelni.
Poza tym warto się także zastanowić, czy na pewno da się pozytywnie wpłynąć na jakość procesu dydaktycznego stosując metody administracyjne. Padło nawet określenie o motywach powstania uchwały w postaci „nagród” i „kar” zaliczając propozycję uchwały do tej drugiej kategorii. Wiara, że można ingerować w procesy społeczne bez wprowadzania pozytywnych zmian funkcjonowania pewnych procesów jest irracjonalna. Chyba, że to tylko działania fasadowe; usłyszeliśmy, że Komisja Akredytacyjna żądała przyjęcia takiego rozwiązania.
Druga kwestia, o której chciałbym napisać słów parę dotyczy likwidacji Zakładu Radiodiagnostyki, Radiologii Zabiegowej i Medycyny Nuklearnej w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Katowicach. Z powodu odejścia z pracy dwóch pracowników ta jednostka nie spełnia wymogów stawianych przez NFZ. Rada Społeczna tego szpitala wyraziła zgodę na likwidację jednostki oraz powstanie w jej miejsce… prywatnej firmy. Czyli publicznemu szpitalowi się nie opłaca, a jego miejsce zajmuje prywatny interes. Niestety, Senat wyraził niewielką większością zgodę na ten proceder „dzikiej prywatyzacji”.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Do pracowników Śląskiego Uniwersytetu Medycznego

W czasie najbliższego posiedzenia Senatu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, które odbędzie się dnia 22 grudnia br. planowane jest przyjęcie ważnego dokumentu wpływającego na naszą pracę w uczelni. Tekst pochodzący z programu tego posiedzenia - będąc członkiem Senatu - otrzymałem drogą poczty elektronicznej i prezentuję go poniżej. Uważam, że Senat nie powinien w ogóle zajmować się tą sprawą. Nie wyobrażam sobie bowiem, by Senat mógł przyjąć taką regulację prawną bez zasięgnięcia opinii szeroko rozumianej opinii społeczności akademickiej.
Nic o nas bez nas.

Materiały do pkt IV ppkt 1 porządku obrad Senatu SUM w dniu 22.12.2010 r. - Uczelniany System Zapewnienia Jakości Kształcenia w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach

Materiały do pkt IV ppkt 1 porządku obrad Senatu SUM w dniu 22.12.2010 r. - Protokół z hospitacji zajęć dydaktycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach

piątek, 17 grudnia 2010

HOT NEWS!

IV spotkanie z cyklu „Spory z historią” – „ Górnośląskie uczelnie na celowniku SB” – Gliwice, 17 grudnia 2010

Muzeum w Gliwicach wraz z Oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach zaprasza na czwarte spotkanie z cyklu „Spory z historią”, które odbędzie się 17 grudnia 2010 r. o godz. 17.00 w Willi Caro w Gliwicach (ul. Dolnych Wałów 8 a). Gośćmi kolejnego spotkania pt. „ Górnośląskie uczelnie na celowniku SB” będą historycy Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Katowicach: dr Adam Dziuba i dr Mirosław Sikora, którzy uczestniczą w ogólnopolskim projekcie badawczym „Aparat bezpieczeństwa wobec środowisk twórczych i naukowych”. Są autorami wielu artykułów i przyczynków badawczych traktujących o inwigilacji, metodach pracy operacyjnej SB i agenturze w środowiskach Uniwersytetu Śląskiego i Politechniki Śląskiej. Są również redaktorami najnowszej publikacji katowickiego IPN „Myśl na uwięzi. Kontrola operacyjna środowisk akademickich województwa katowickiego przez Służbę Bezpieczeństwa w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Studia i szkice”. Moderatorem dyskusji będzie Bogusław Tracz (OBEP Katowice).

czwartek, 16 grudnia 2010

Jak pieniądze pacjentów zmieniają właściciela

środa, 15 grudnia 2010

Z prac Sejmu

Andrzej Kossuth
Warszawa 09.11.2010 r.
ul. Gen. Władysława Sikorskiego 32/10
40-282 Katowice



WYSŁUCHANIE PUBLICZNE W RAMACH PRAC
nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw




Panie Przewodniczący, Panie i Panowie Posłowie, Szanowni Państwo.



Pod pretekstem usprawnienia zarządzania różne ośrodki polityczne w tym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego starają się ograniczyć zasady demokratycznego wyłaniania organów jednoosobowych i kolegialnych. Procedowana nowela ustawy nie jest wolna od tej tendencji. Wpisuje się w działania u ułatwiające prywatyzacje uczelni publicznych.

Świadczy o tym np. art. 60 ust. 2 umożliwiający zastąpienie senatu uczelni publicznej przez inny organ kolegialny. Celowość powoływania „innego” organu kolegialnego nie jest jasna, skoro zgodnie z ust. 3 obowiązują go przepisy dotyczące senatu. Można przypuszczać, że inny ma być właśnie sposób wyłaniania tego organu, czyli nie będzie to organ przedstawicielski, gdyż wtedy nie byłoby logicznego uzasadnienia jego tworzenia.

Podobnie skutkuje wprowadzenie możliwości trybu konkursowego wyłonienia organów jednoosobowych w uczelniach publicznych art. 72 ust. 1, art. 75 ust. 1 art. 76 ust. 1.

Nowela ustawy dotycząca wyboru członków Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie jest wolna od tej wady. Mimo że art. 45 ust, 1 stanowi, że „Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jest wybieralnym organem przedstawicielskim nauki i szkolnictwa wyższego", w art. 46 ust 1 p. 1, 2, 3 przeczy deklarowanej uprzednio zasadzie przedstawicielstwa.

Środowiska: akademickie, Polskiej Akademii Nauk i Instytutów Badawczych zostały tu pominięte, a wyboru dokonują wąskie grona korporacyjne KRASPu, Prezydium Polskiej Akademii Nauk i Rada Główna Instytutów Badawczych.

Jest to następny krok do ograniczania podstawowej zasady demokracji, którą jest powszechność wyborów i posiadanie swoich przedstawicieli w organach opiniotwórczych.
Rada Główna staje się, więc fasadowym organem Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz Konferencji Rektorów, Prezydium Polskiej Akademii Nauk i Rady Głównej Instytutów Badawczych. - nie przedstawicielskim

Zawarte w projekcie potraktowanie środowiska akademickiego i naukowego rozmija się z jego aspiracjami w zakresie samorządności i zasadami tworzenia społeczeństwa obywatelskiego.

Wyłanianie członków Rady „z nadania” wąskich gremiów spowoduje z prawdopodobieństwem bliskim pewności, że przedstawiciele doktorów, najliczniejszej grupy nauczycieli akademickich, pracowników PAN i Instytutów Badawczych, nie będą mieli reprezentacji na szczeblu krajowym. Byłoby to zjawisko groźne w naszych trzech silnie zhierarchizowanych środowiskach.

Alternatywą dla błędnych zapisów dotyczących Rady Głównej, mogłoby być pozostawienie obecnej Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego bez zmian w zakresie jej kompetencji i wyłaniania, natomiast powołanie odrębnej Rady Nauki przy Prezydencie RP, jako organu doradczego dla Prezydenta RP oraz Rządu RP. Taką Radę Nauki mogliby tworzyć przedstawiciele uczelni, PAN, Instytutów Badawczych a także ważnych dla kraju instytucji gospodarczych.

Wnoszę o odrzucenie zmian w całości artykułów: 45 i 46

W moim wystąpieniu nie uwzględniłem innych uchybień w rządowym projekcie Ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym. Mając na względzie, że projekt nie był poprzedzony przyjęciem strategii rozwoju Szkolnictwa Wyższego, wnoszę o jego odrzucenie, a także o odrzucenie Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw.

wtorek, 14 grudnia 2010

 


Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego zatwierdziła wyniki konkursów ogłoszonych w ramach programów Index Plus, Ideas Plus oraz Iuventus Plus.

Wykazy projektów rekomendowanych do finansowania znajdują się na stronie MNiSW.


W piątek, 10 grudnia 2010 r. uczeni i biznesmeni spotkają się na giełdzie.

Kiedy polski naukowiec zadebiutuje ze swoim wynalazkiem na giełdzie? O tym, że komercjalizacja wyników badań to droga do naukowego i biznesowego sukcesu przekonywać będą podczas piątkowej konferencji w gmachu Giełdy Papierów Wartościowych autorytety w dziedzinie nauki, ekonomii, gospodarki i rynku pracy.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaprezentuje podręcznik dla naukowców âKomercjalizacja B+R dla praktykówâ.

Rocznie wszystkie polskie uczelnie na sprzedaży efektów swoich prac badawczo-rozwojowych zarabiają około 100 milionów dolarów â to mniej niż przychód tylko jednego amerykańskiego uniwersytetu! University od Columbia w 2009 r. dzięki efektom prac swoich zespołów naukowych uzyskał aż 143 miliony dolarów. A brytyjskie uczelnie na swoich badaniach i odkryciach uzyskują nierzadko więcej niż roczne nakłady polskiego państwa na badania i rozwój.

- Komercjalizacja badań naukowych to dla uczonego ogromna satysfakcja, efekt jego wysiłków przekuwa się na przydatne w codziennym życiu rozwiązania produkcyjne â mówi minister nauki prof. Barbara Kudrycka. â Ale to także droga do zwiększania nakładów na kolejne badania naukowe. W Polsce udział pozabudżetowych środków w finansowaniu badań wciąż jest znikomy, komercjalizacja sprawa że nauka może zarabiać na rzecz rozwoju nauki.

Konferencja rozpocznie się o godz. 10.00 w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych. O swoich doświadczeniach w komercjalizacji badań opowiedzą firmy, które z sukcesem podjęły się współpracy z uczelniami i instytutami naukowymi. Zaplanowano też warsztaty dla naukowców, podczas których dowiedzą się jak sprawniej patentować i sprzedawać efekty prac badawczych.

Serdecznie zapraszamy do udziału w konferencji.

 

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Zarządzenie Jej Magnificencji Prof. dr hab. n. med. E. Małeckiej-Tendery

niedziela, 12 grudnia 2010

Wieści z Wrocławia

Przeciąganie wyjaśnienia sprawy plagiatu szkodzi

sobota, 11 grudnia 2010

Pracodawca i pracownicy

Problem relacji na linii władze – pracownicy od „zawsze” wzbudzał emocje. Od obu stron oczekujemy uczciwości, poszanowania drugiej strony, przestrzegania prawa. Ale władza zawsze ma pewną przewagę nad pracownikiem, w końcu to pracodawca go zatrudnia, a nie odwrotnie. Pracodawca ma szereg instrumentów, które może wykorzystać wobec podwładnego poczynając od nagród, a na karach kończąc. Światły przedstawiciel władzy ostrożnie korzysta z tych prerogatyw, nagradza za rzeczywiste zasługi, karze sprawiedliwie.

Dlaczego piszę o tych, zdawałoby się oczywistych sprawach? Bezpośrednią przyczyną były uwagi, jakie usłyszałem niedawno od kilku członków mojej Rady Wydziału. Uważali oni, że nie powinienem w czasie spotkania z Panią Rektor zadawać pytania dotyczącego wynagradzania premiowego (patrz blog z 26 listopada). Przypomnę, chciałem uzyskać informację ile osób otrzymuje premie z funduszu znajdującego się w gestii Pani Rektor. Nie pytałem o wysokość nagród ani tym bardziej o nazwiska osób. Moi rozmówcy stoją na stanowisku, że „nie uchodzi” pytać o takie rzeczy, że to sprawa marginalna. Nie mogę zgodzić się z takim poglądem, w moim przekonaniu każda kwestia może być poruszona pod warunkiem, że dotyczy spraw uczelni. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, gdy ukrywa się przed opinią publiczną fakty dotyczące np. podziału środków finansowych na wynagrodzenia. To są nasze wspólne pieniądze i uchylanie się od odpowiedzi jest niedopuszczalne.
Boleję, że przynajmniej niektórzy pracownicy uczelni prezentują taki pogląd, jestem przekonany, że jest on odosobniony i w przyszłości władze naszej uczelni będą traktowały pracowników jak partnerów, a nie jak natrętów. Szanując godność funkcji w uczelni np. dziekana lub rektora, pozbędziemy się relacji przypominających raczej stosunki pańszczyźniane niż zasady obowiązujące w uniwersytecie.

piątek, 10 grudnia 2010

List studenta 6. roku WL Zabrze

Szanowny Panie Profesorze,

Piszę do Pana z powodu sytuacji jaka zaistniała w Śląskim Uniwersytecie Medycznym na Wydziale Opieki Zdrowotnej kierunek Fizjoterapia oraz z powodu planowanych zmian w ustawie dotyczącej zniesienia Lekarskiego Egzaminu Państwowego.

Chcę zwrócić uwagę na zasady rekrutacji studentów na w/w wydziale w tym roku.
Otóż studenci po zakończeniu 3 letnich studiów licencjackich dowiedzieli się o kolejnej zmianie sposobu rekrutacji na studia II stopnia. Nowością było przyjęcie średniej ocen z okresu studiów licencjackich jako główne kryterium kwalifikacji na listę studentów studiów II stopnia.

Jakie były skutki takiej decyzji, otóż spora część dotychczasowych studentów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego po prostu się nie dostała na studia II stopnia w naszej uczelni. Z łatwością znalazły się na listach osoby studiujące dotychczas w prywatnych szkołach niekoniecznie mających wiele wspólnego z medycyną. Moim zdaniem jest to „PODCINANIE SKRZYDEŁ” własnym studentom. Większość znalazła miejsca na AWF-ie lub innych uczelniach. Znam osobiście bardzo zaangażowanych studentów, którzy teraz studiują na innych uczelniach i mówią, że teraz przynajmniej są poważnie traktowani (np. plan zajęć znają wcześniej niż koniec września). Takie niby błahe sprawy, ale wpływają na jakość studiów i wizerunek SUM wśród studentów.

Odnośnie zmiany jaka ma nastąpić w sprawie Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Całe studia powtarza się, że egzaminy są testowe i uczmy się pisać testy, ponieważ LEP będzie testowy. Studentom będącym na ostatnim roku zmienia się zasady gry „pod koniec meczu”.
Osobiście nie dbałem bardzo o średnią, bo oprócz stypendiów nie wnosiła ogromnych korzyści. Zniesienie LEP-u to krok wstecz, pole do nadużyć i na pewno taka decyzja nie poprawi jakości absolwentów uniwersytetów medycznych.

Z wyrazami szacunku
student
WL Zabrze 6 rok

środa, 8 grudnia 2010

Wiadomości z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego


Szanowni Państwo,
zachęcamy do zapoznania się z najnowszymi informacjami z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego:

1. Nowa Rada Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

pośród ponad 400 zgłoszeń wyłonieni zostali członkowie Rady Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Rada składa się z 30 reprezentantów środowisk naukowych, społeczno-gospodarczych i finansowych oraz z przedstawicieli ministrów.
Zapraszamy do zapoznania się składem Rady.
Pierwsze posiedzenie nowej Rady odbędzie się 20 grudnia 2010 r. w siedzibie MNiSW.

2. Nabór wniosków o przyznanie Nagród Ministra.

Tylko do 15 grudnia 2010 r. trwa nabór wniosków o przyznanie Nagród Ministra za wybitne osiągnięcia naukowe lub naukowo-techniczne, które wręczone zostaną w 2011 r. w ramach VI edycji Nagród. Informacje o podmiotach uprawnionych do zgłaszania kandydatów oraz inne ważne informacje znajdują się na stronie MNiSW.

3. Rok 2011 Rokiem Marii Skłodowskiej-Curie.

3 grudnia 2010 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął uchwałę w sprawie ustanowienia roku 2011 Rokiem Marii Skłodowskiej-Curie â jednej z najznakomitszych uczonych w historii nauki polskiej, pierwszej w historii kobiety dwukrotnie uhonorowanej Nagrodą Nobla w dwóch różnych dziedzinach naukowych - w dziedzinie fizyki oraz chemii. W roku 2011 przypada setna rocznica przyznania Marii Skłodowskiej-Curie drugiej Nagrody Nobla, doskonale wpisująca się w obchody Międzynarodowego Roku Chemii ustanowionego przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.

4. Nabór kandydatów na członków Komitetu Polityki Naukowej.

Do 10 grudnia 2010 r. trwa nabór kandydatów na członków Komitetu Polityki Naukowej.
Rekrutacja odbywa się na podstawie przepisów rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 17 września 2010 r. w sprawie sposobu i trybu wyłaniania kandydatów na członków Komitetu Polityki Naukowej oraz sposobu powoływania tych członków (Dz. U. Nr 178, poz. 1198).
Pełny tekst ogłoszenia zamieszczony jest w serwisie BIP MNiSW.

5. Wirtualna Biblioteka Nauki.

Chcielibyśmy również zaprosić Państwa do korzystania z Wirtualnej Biblioteki Nauki, która umożliwia wszystkim polskim naukowcom korzystanie z najbardziej prestiżowych i wartościowych naukowych publikacji. Nowe narzędzie badawcze stanowi zarówno istotne wsparcie w pracach badawczych, rozwojowych i wdrożeniowych we wszystkich dziedzinach wiedzy i specjalnościach naukowych w Polsce, jak również ważną pomoc dla doktorantów i studentów przygotowujących prace dyplomowe.
Zachęcamy do odwiedzenia strony Wirtualnej Biblioteki Nauki.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Ważne rozporządzenie Jej Magnificencji Prof. dr hab. n. med. E. Małeckiej-Tendery z dnia 29.11.2010

Zarządzenie Nr 123/2010 Rektora Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach

sobota, 4 grudnia 2010

O pracy w szpitalu

Na wizycie porannej jeden z pacjentów na widok profesora ze zdumieniem stwierdził: „To pan, panie profesorze, to pan jeszcze żyje?!” Profesor wcale się nie zmieszał, zwyczajnie dalej prowadził wizytę, a pacjent skonfundowany i zmieszany coś tam bąknął przepraszająco.

Innym razem na pytanie profesora skierowane do pacjenta: Czy pan pali? Padła odpowiedź: „Nie, dziękuję, nie zapalę!”

Na korytarzu pewnego śląskiego szpitala do ordynatora prowadzącego rozmowę z osobą trzecią podbiega lekarz z oddziału mówiąc: „Panie ordynatorze, mamy poważny problem z chorym X, trwa reanimacja…”. A ordynator spokojnie odpowiada: „Kolego czy nie widzi pan, że jestem zajęty?” I jak gdyby nigdy nic kontynuuje rozmowę. PS. Ten lekarz nie jest już ordynatorem…

W dyżurce pielęgniarskiej, po wizycie profesorskiej, profesor i kilku lekarzy omawiają niektóre przypadki. Nagle profesor zwraca się do jednego z lekarzy: „Nie jest dobrze, gdy lekarz chodzi w połatanych spodnich”. Ten nie wie przez chwilę o co chodzi, dopiero profesor pokazuje mu łatkę na jego spodniach…

W czasie dyżuru pielęgniarka wzywa lekarza do pacjenta. Była 2 w nocy. Chora miała epizod niedokrwienia mózgu wobec czego lekarz, internista natychmiast zadzwonił do lekarza-neurloga. Pani doktor neurolog, nim wysłuchała informacji o zgłaszanym problemie, zapytała: „Czy wie pan która jest godzina?” Padła błyskawiczna odpowiedź „Druga w nocy, a pani i ja jesteśmy w pracy i proszę o natychmiastową konsultację chorej”. Szpital to nie wczasy, niektórym mylą się te miejsca…

Myślący lekarz potrafi docenić walory dobrej pielęgniarki. W różnych sytuacjach pomoc doświadczonej pielęgniarki jest niezastąpiona i to nie tylko początkującym lekarzom, ale także tym z wieloletnim stażem. Pamiętam jak w czasie przyjmowania pacjentów w ramach tzw. ostrego dyżuru dyżurującym pielęgniarkom zdarzało się podpowiadać lekarzowi: …doktorze, jeszcze ssak, podajmy może więcej bicarbonatu, może opaski na kończyny dolne pomogą…
Jak wiadomo, w czasie zaopatrywania chorego w stanie zagrożenia życia decyduje czas, szybkość i trafność decyzji są najważniejsze. Poza tym istotny jest także opanowanie i spokój lekarza, a wsparcie mądrej pielęgniarki zawsze pomaga.

Niektórzy lekarze nie lubią pacjentów i najchętniej trzymają się od nich z daleka. Inni, dokładnie przeciwnie, znakomicie nawiązują z każdym kontakt. A chorzy to znakomicie i błyskawicznie wyczuwają, fałsz i udawane zainteresowanie nie dają się ukrywać. Zresztą ta umiejętność dotyczy także kontaktu z personelem pomocniczym np. z pielęgniarką, technikiem rtg lub EKG czy salową. Dobry lekarz to ten, który w lot z każdym się potrafi porozumieć.

piątek, 3 grudnia 2010

Newsletter Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Do 10 grudnia br. trwa nabór kandydatów na członków Komitetu Polityki Naukowej

Rekrutacja odbywa się na podstawie przepisów rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 17 września 2010 r. w sprawie sposobu i trybu wyłaniania kandydatów na członków Komitetu Polityki Naukowej oraz sposobu powoływania tych członków (Dz. U. Nr 178, poz. 1198).

Pełny tekst ogłoszenia zamieszczony jest na stronie www.bip.nauka.gov.pl.


60 mln na współpracę naukowców z biznesem

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłasza dwa konkursy na rozwój kwalifikacji kadr naukowych w zakresie komercjalizacji badań i przybliżenie nauki go gospodarki.

MNiSW przeznacza 60 mln złotych (po 30 mln na każdy konkurs) na szkolenie pracowników szkół wyższych, instytutów badawczych, instytutów naukowych PAN oraz pracowników jednostek tworzących konsorcja naukowe w zakresie nawiązywania współpracy z przedstawicielami świata biznesu w celu transferu nowych technologii oraz zastosowania wyników prac naukowych w sektorze przemysłu.

Środki finansowe będą przekazane w pierwszym konkursie na realizację projektów obejmujących m.in. upowszechnianie informacji o znaczeniu badań naukowych i prac rozwojowych dla gospodarki oraz organizację szkoleń dotyczących komercjalizacji wyników badań naukowych i prac rozwojowych dla gospodarki. W konkursie drugim finansowanie można uzyskać na m.in. kursy, szkolenia, warsztaty, staże, studia podyplomowe w zakresie zarządzania projektami badawczymi, podniesienie umiejętności pracowników B+R w zakresie zarządzania badaniami i pracami rozwojowymi, komercjalizacji rezultatów prac badawczych oraz zarządzania instytucjami transferu technologii.

O dofinansowanie projektu mogą ubiegać się publiczne i niepubliczne szkoły wyższe, instytuty naukowe Polskiej Akademii Nauk i instytuty badawcze (w rozumieniu art. 2 pkt 9 ust. c ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki) oraz konsorcja naukowe (w rozumieniu art. 2 pkt. 12 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki).

Konkursy są realizowane w ramach Działania 4.2 Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.

Nabór wniosków trwa od 24 listopada do 30 grudnia 2010 r.

Szczegóły konkursów:


Chcielibyśmy również zachęcić Państwa do korzystania z Wirtualnej Biblioteki Nauki (WBN), która umożliwia wszystkim polskim naukowcom korzystanie z najbardziej prestiżowych i wartościowych publikacji naukowych. WBN stanowi zarówno istotne wsparcie w pracach badawczych, rozwojowych i wdrożeniowych we wszystkich dziedzinach wiedzy i specjalnościach naukowych w Polsce, jak również ważną pomoc dla doktorantów i studentów przygotowujących prace dyplomowe. Zachęcamy do odwiedzenia strony Wirtualnej Biblioteki Nauki.

środa, 1 grudnia 2010

Podsumowanie listopada

Listopad został zdominowany przez wydarzenia w ostatnim tygodniu miesiąca. Najpierw ogromne zainteresowanie wzbudził tekst o funduszu premiowym sięgającym niemal kwoty jednego miliona złotych rocznie, a później uwaga Czytelników bloga skupiła się na sprawozdaniach z posiedzeń Senatu i Rady Wydziału w Zabrzu. Od wydarzeń związanych przetargiem na usługi firmy od PR-u nie było w naszej (czy ona naprawdę jeszcze jest nasza?) uczelni nie było takiej eksplozji zainteresowania blogiem. Ponad dwa tysiące wejść w tygodniu i ponad 50 komentarzy stanowią tego namacalny dowód. Niemniej, jak prawie zawsze w ostatnich latach w uczelni, te wydarzenia nie napawają optymizmem. Kryzys świata akademickiego jest widoczny gołym okiem, dominacja siły władzy nad siłą argumentów jest porażająca. Pycha, lekceważenie każdego człowieka o odmiennych poglądach, manipulacja zamiast dialogu to tylko niektóre i zaiste łagodne definicje postaw przedstawicieli władz uczelni.
Wy, maluczcy, wy naiwni ideowcy, wy ludzie wierzący w misję uczelni bądźcie pewni, że i tak brutalna siła będzie górą. Ten przekaz był aż nadto czytelny.
Ta sytuacja przypomina mi to tekst z początku roku gdy zastanawiałem się nad sensem dalszego prowadzenia bloga. Wówczas Czytelnicy w licznych komentarzach wykazali mi, iż warto kontynuować to dzieło, że nie wszyscy są skłonni do wchodzenia w nurt niekoniecznie właściwych interesów, a ideowość, prawda i inne wyśmiewane pojęcia są bliskie bardzo wielu z nas.
Informuję zatem, że do Sulejówka się nie wybieram.

Na koniec miesiąca wróciła „nieśmiertelna” sprawa Rektora R. Andrzejaka. Kolegium Elektorów nie odwołało go z piastowanej godności.

Idea akademickości sięgnęła bruku…

wtorek, 30 listopada 2010


Zarzut o plagiat rektorowi nie zaszkodził

Minister zdrowia znowu zawiesiła rektora Andrzejaka

Elektorzy Medycznej reaktywowali rektora Andrzejaka

Uczelniane kolegium elektorów nie odwołało rektora prof. Ryszarda Andrzejaka

poniedziałek, 29 listopada 2010

KOMPROMITACJA

Rektor R. Andrzejak nie został odwołany przez Kolegium Elektorów.

List z Zabrza

Witam Pana Profesora,

Jestem studentem V roku WLZ. W miarę swoich możliwości i czasu staram się śledzić, czy to za pomocą bloga czy innych źródeł, informacje dotyczące SUM. Rzecz jasna, że bardziej interesuje mnie Wydział Lekarski w Zabrzu.

Przesyłam link dotyczący kampusu w Sosnowcu dla studentów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
I tu nasuwa mi się bardzo proste pytanie - a co z Zabrzem? Czy kiedykolwiek coś zrobią dla nas, aby mieć dogodne warunki do zdobywania wiedzy(pomińmy fakty dotyczące ACM-u)?
 
W Sosnowcu powstanie kampus za 50 milionów złotych

Pozdrawiam serdecznie

sobota, 27 listopada 2010

Opinie środowiska akademickiego dotyczące planowanej reformy systemu szkolnictwa wyższego


http://smog.vel.pl/em_09_11.pdf
http://smog.vel.pl/MSapor_wysluchanie_ustawy_a_strategia_9.11.pdf

piątek, 26 listopada 2010

Posiedzenie Rady Wydziału w Zabrzu - 25.11.2010

Wczoraj na posiedzeniu Rady Wydziału (RW) gościem była Pani Rektor Prof. dr hab. n. med. E. Małecka-Tendera. W obszernym wystąpieniu przedstawiła nam wiele informacji dotyczących uczelni. W tej optymistycznej wypowiedzi usłyszeliśmy o prowadzonych na terenie uczelni pracach oraz inwestycjach planowanych w przyszłości. Niestety, proporcja między już zrealizowanymi oraz planowanymi inwestycjami jest zdecydowanie zachwiana na korzyść planów. Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że tylko nieliczne inwestycje dotyczą naszego wydziału.

Zadałem Pani Rektor dwa pytania:
- Jakie są plany dotyczące zagospodarowania stojącej pusto od ponad roku części budynku Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu?
- Ile osób jest objętych wynagradzaniem w ramach funduszu premiowego będącego w dyspozycji Pani Rektor?
Niestety, nie otrzymałem żadnej, merytorycznej odpowiedzi.

Uwagi ad personam, podobnie jak w czasie posiedzenia RW pominę milczeniem…

W takim razie w jakim celu Rektor uczelni pojawiła się na posiedzeniu RW?
- Jak jest w ogóle możliwe taka lekceważąca postawa wobec członka RW oraz Senatu i, pośrednio, całej RW?
- Jak możliwe by Rektor, wybrany przez społeczność akademicką, odmawiał informacji o przeznaczeniu bezużytecznie stojącej części budynku szpitala klinicznego? Dodajmy, marnującej się na skutek bezprawnej decyzji (bez zgody Senatu, wymaganej w Ustawie o ZOZ) Pani Rektor przenoszącej do Katowic dotąd istniejące tam kliniki?
Czy można bez końca akceptować takie marnotrawstwo; pracodawca nie dba o powierzone mu mienie, a od pracowników szpitala wymaga się oszczędzania na wszystkim?

A druga kwestia, czy fundusz premiowy jest tajny?
Czy Rektor dzieli swe prywatne czy publiczne pieniądze?
Czy pracownicy nie mają prawa do informacji ilu osobom przypada łączna kwota rocznie zbliżająca się do miliona złotych?
Trudno to wszystko zrozumieć, to ma być uniwersytet? Czy tak powinna przebiegać dyskusja akademicka?

środa, 24 listopada 2010

O posiedzeniu Senatu w dniu 24 listopada 2010 roku

To posiedzenie było wyjątkowo krótkie, trwało zaledwie dwie godziny. Niemniej to, co się stało wymaga uwagi z powodu swego ciężaru gatunkowego. Chodzi o głosowanie w sprawie objęcia stanowiska kierownika Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa w CSK w Katowicach. Przypomnę, procedura wyłaniania kandydata składa się następujących etapów: Rada Wydziału (RW) wybiera spośród swego grona komisję konkursową obradującą pod przewodnictwem Dziekana, następnie swój głos wyraża cała RW, kolejny etap to opinia Senatu, a ostateczną decyzję o objęciu funkcji podejmuje Rektor. Jak w każdej sprawie osobowej decyzje zapadają w trybie głosowania tajnego. Zasady postępowania wynikają z zapisów prawnych obowiązujących w uczelni. Proces wyłaniania kierownika tej Katedry i Kliniki trwa już blisko półtora roku; na ostatnim posiedzeniu Senatu w poprzednim roku akademickim kandydata zaakceptowanego przez RW prof. P. Skałbę odrzucono. Rozpisano nowy konkurs, zgłosiło się dwóch kandydatów prof. J. Sikora i prof. A. Witek. Konkurs wygrał prof. A. Witek.
Po przedstawieniu jego kandydatury przed głosowaniem członków Senatu zaapelowałem, by podjąć decyzję pozytywną, gdyż – zgodnie z paragrafem 38 punkt 17 Statutu – to gremium opiniuje decyzję instancji niższej czyli RW. Przypomniałem, że od bardzo długiego czasu nie potrafimy doprowadzić do końca procesu wyłaniania kierownika tej Katedry i Kliniki, a społeczność akademicka uważnie przygląda się działaniom Senatu. Uważam, i ten pogląd wyraziłem, że powinniśmy zatwierdzić uchwałę RW. Senat nie jest organem powołanym do podważania stanowiska RW. Oczywiście, Senat ma prawo, ba, nawet obowiązek zmienić decyzję RW, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy zaistnieją poważne okoliczności przemawiające za nieprawidłowościami lub wątpliwościami dotyczącymi jej decyzji. Analogicznie, jak współzależność legislacyjna Sejmu i Senatu RP. Senat może zmienić uchwałę Sejmu w drodze dyskusji i merytorycznej krytyce podjętych uchwał. Sylwetka prof. A. Witka została przedstawiona przez Prorektora Prof. P. Jałowieckiego i z jego ust ani żadnego z Senatorów nie padł choćby jeden zarzut lub uwaga krytyczna pod adresem kandydata. Zatem zaapelowałem do członków Senatu, by uszanować dobre obyczaje akademickie i nie odrzucać prawidłowo podjętej, prawomocnej uchwały RW w Katowicach.
Niestety, wynik głosowania był negatywny: za - 15, przeciw - 18, 2 głosy wstrzymujące.


Czy tak powinna wyglądać demokracja akademicka? Czy może lepsze określenie to „manipulacja” akademicka? To kolejna kompromitacja w naszej uczelni, zanegowanie zasad życia uniwersyteckiego. To niestety godzi w wiarygodność Senatu.
Pozostaje jeszcze promyk nadziei; ostateczny głos należy do Pani Rektor Prof. E. Małeckiej-Tendery, która może powołać prof. A. Witka na stanowisko kierownika Katedry i Kliniki niezależnie od doradczego głosu organów kolegialnych.

wtorek, 23 listopada 2010

Za tydzień test akademickiej demokracji wrocławskiej

Już za tydzień głosowanie nad odwołaniem rektora AM

poniedziałek, 22 listopada 2010

O naszych pieniądzach

Niedawno pracownicy uczelni otrzymali podwyżki. Powinny one trafić do nas już na początku roku, ale cóż, lepiej późno niż wcale. Oczekiwania były duże, skala podwyżki znacznie mniejsza. Wszystko wskazuje, że nadal należymy do najgorzej wynagradzanych pracowników polskich uczelni medycznych.

Ale w naszej uczelni są także inne pieniądze, o których warto wspomnieć.

Władze uczelni dysponują osobnym funduszem premiowym. Wynosił on dotąd 56.000 zł miesięcznie (słownie: pięćdziesiąt sześć tysięcy złotych) i został ostatnio zwiększony do 85.000 zł w związku z przyjęciem nowej siatki płac. Liczba beneficjentów funduszu nie jest znana. Wiadomo jednak, że te środki nie trafiają do pracowników naukowo-dydaktycznych.

Proszę pomyśleć, pracownicy otrzymują pierwszą, skromną podwyżkę od wielu lat. A w ciszy gabinetów, co miesiąc dzieli się kilkadziesiąt tysięcy złotych.

To są nasze pieniądze.

A przecież w naszej uczelni teoretycznie obowiązują wewnętrzne, demokratyczne procedury oraz podlega ona kontroli organów państwowych. Jak te demokratyczne procedury wyglądają widzimy, jak swą konstytucyjną funkcję wypełniają instytucje nadzorcze także wiemy.

Od kontrolera NIK oceniającego funkcjonowanie szpitala klinicznego do rychłego objęcia stanowiska dyrektora szpitala klinicznego; ten model kariery jest chyba nowatorski w skali krajowej.

Takie słowa, jak praworządność, przyzwoitość, uczciwość, sprawiedliwość społeczna, solidarność, etyka i wiele, wiele innych w tej śląskiej uczelni wykreślono z listy stosowanych pojęć…

Oby nie bezpowrotnie…

sobota, 20 listopada 2010

Przypadki szpitalne

Opiszę dziś sytuacje, których byłem świadkiem pracując w szpitalu. Życie kreuje czasem najbardziej nieprawdopodobne sytuacje, niejedna z nich nas przerasta, smuci, czasem przeraża. Na szczęście są także sytuacje wywołujące uśmiech, czasem nawet głośny śmiech.

Przed laty na oddziale leżała 32-letnia kobieta z chorobą nowotworową. Okrutnie cierpiała z powodu dolegliwości bólowych. Medycyna była całkowicie bezradna, przez długie tygodnie widzieliśmy jak gaśnie, jej jedynym ratunkiem były narkotyczne leki przeciwbólowe. Pamiętam salę, na której leżała, pamiętam wyraz twarzy tej chorej targanej bólem, a najgorsza była nasza bezsilność…

Na oddział dostała się maturzystka M., dziewczyna dotąd całkowicie zdrowa. Diagnostyka wiodła do rozpoznania „choroba Wilsona”. Przebieg był niekorzystny, chora miała powikłania wątrobowe i mózgowe. Leczenie było nieskuteczne. Była z nami wiele miesięcy, na oddziale towarzyszyła jej matka, która nie odstępowała córki w dzień i w nocy. Nie traciła nadziei. Najgorsze stało się w nocy z piątku na sobotę, M. zmarła. Od rana w sobotę obejmowałem dyżur; gdy wszedłem na oddział panował tam całkowity paraliż; matka nie odstępowała od ciała ukochanej córki, nie pozwalała na podjęcie koniecznych w tej sytuacji działań, płakał cały personel pielęgniarski, płakali pacjenci. Co zrobić? Jak się zachować? Tego nas nikt nie uczył…

Jak określać pacjenta? Czy lekarz może, a nawet powinien zawsze w pełni identyfikować się pacjentem, pamiętać jego imię i nazwisko czy też wystarczy określenie: pacjent pod oknem na Sali nr 4? To odwieczny dylemat; na ile lekarz-humanista powinien być blisko chorego, pełen empatii towarzyszyć mu w cierpieniu. Taka postawa wydaje być oczywista, ale to tylko jedna strona medalu. Gdy lekarz całkowicie odda się chorym to pole widzenia zamiast trzeźwej oceny i niezbędnego dystansu zajmują osobiste uczucia. Lekarz „choruje” z pacjentem. A przecież ma ich setki, tysiące, swe autentyczne zaangażowanie może przypłacić wręcz własnym zdrowiem. Nadmierne zaangażowanie może sparaliżować jego psychikę. Jak zatem wypośrodkować, jak nie czynić z pacjenta bezosobowego numerka, a nie zaniechać jednocześnie postawy lekarza-humanisty?

Co charakteryzuje dobrego lekarza? Tych cech jest wiele, opowiem teraz o pewnej młodej lekarce, stażystce. Dajmy podtytuł tej wypowiedzi: „Pewność siebie”.
Miało to miejsce w 1995 lub na początku 1996 roku. Pewnego dnia, gdy w dyżurce lekarskiej rano prowadziliśmy ożywioną dyskusję dotyczącą pacjentów przyjętych w ramach ostrego dyżuru, ta młoda adeptka medycyny stwierdziła:
„Co się tak ekscytujecie tymi pacjentami, przecież to wszystko jest takie proste, wiadomo co trzeba z nimi zrobić, medycyna jest łatwa, wiem o tym bo mam dyplom z wyróżnieniem, znam wszystkie książki i medycyna nie ma dla mnie tajemnic”.
Ze zdumieniem słuchaliśmy tego wywodu, pewność siebie naszej młodszej koleżanki była niczym niezachwiana. Ale ten brak pokory, koniecznej cechy każdego myślącego lekarza, został brutalnie przez życie wypunktowany. Jakiś czas później, po porannym raporcie po ostrym dyżurze, zapytałem tą wszechwiedzącą osobę czy nadal uważa, że medycyna jest taka łatwa. A był to bardzo trudny dyżur i wielu pacjentów nie zechciało chorować wg schematów książkowych, a nasza bohaterka była lekarzem dyżurnym. Pewność uleciała, pozostał ułomny człowiek, ale niesmak zarozumialstwa pamiętamy.

piątek, 19 listopada 2010

WYSTĄPIENIE PROF. KOCHAŃSKIEJ-DZIUROWICZ W CZASIE DEBATY W KOMISJI SEJMOWEJ

WYSŁUCHANIE PUBLICZNE W RAMACH PRAC

nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy prawo o szkolnictwie wyższym ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw

Panie Przewodniczący, Panie i Panowie Posłowie, Szanowni Państwo!

1. Zgłaszająca wnosi o zmianę brzmienie następujących artykułów :

Art.56.1.
Jest: Statut Uczelni publicznej uchwala jej senat większością co najmniej dwóch trzecich głosów swojego składu, po zasięgnięciu opinii związków zawodowych działających w uczelni.

Na: Statut Uczelni publicznej uchwala jej senat większością co najmniej dwóch trzecich głosów swojego składu, po zasięgnięciu opinii związków zawodowych działających w uczelni, a także merytorycznym sprawdzeniu i podpisaniu przez prawników.

Uzasadnienie. Statut uczelni po ustawie „Prawo o szkolnictwie wyższym” jest jednym z najważniejszych aktów prawnych normujących funkcjonowanie uczelni. Jest on przedkładany do wglądu podczas procesów sądowych, w których poszkodowaną stroną jest pracownik uczelni. W przypadku spraw spornych (sądowych) na jego zapisy powołują się w swojej działalności rektorzy dlatego musi być czytelny i zgodny z literą prawa.

Art. 71.1 pkt. 1.
Jest: Jednoosobowe organy są wybierane przez kolegia elektorów; nie mniej niż 20% składu kolegium elektorów stanowią przedstawiciele studentów i doktorantów.

Na: Jednoosobowe organy są wybierane przez kolegia elektorów; maksymalnie 20% składu kolegium elektorów stanowią przedstawiciele studentów i doktorantów, jeżeli uczelnia nie zatrudnia asystentów tylko doktorantów. W uczelniach, w których nie ma doktorantów maksymalny skład studentów w kolegium elektorskim powinien wynosić nie więcej niż 10 %. Pośrednie udziały procentowe studentów i doktorantów w kolegiach elektorskich uzależnione są od stosunku liczby studentów do doktorantów w danej uczelni.

Uzasadnienie: Rektor jest najważniejszą osobą w uczelni, dlatego procedura jego wyboru powinna być z punktu prawa opracowana w szczegółach. Studenci wybrani do kolegium elektorskiego (przeważnie z ostatnich lat studiów ) stanowią grupę, która z jednej strony już mało związana jest z wybieranymi władzami uczelni a z drugiej łatwo ulega naciskom. Nie wszystkie uczelnie w Polsce mają studia trzeciego stopnia tj. doktoranckie i przyznanie w takiej sytuacji 20 % udziałów w kolegium elektorskim studentom zmniejsza o 10 % udział w kolegium elektorskim nauczycieli akademickich (asystentów, wykładowców, starszych wykładowców i adiunktów).

Art.78 ust 1.
który ma mieć brzmienie w proponowanej ustawie:
„1. Rektor i prorektor uczelni publicznej mogą być odwołani przez senat uczelni kwalifikowaną większością dwóch trzecich statutowego składu senatu, z zastrzeżeniem ust.5 i 6.

Na: 1. Rektor i prorektor uczelni publicznej mogą być odwołani przez organ, który go wybierał (tj. senat, lub kolegium elektorskie) kwalifikowaną większością dwóch trzecich statutowego składu organu wybierającego, z zastrzeżeniem ust.5 i 6.

Podobnie w ust. 2:
należy dokonać korekty na:
Wniosek o odwołanie rektora może być zgłoszony przez co najmniej połowę statutowego składu organu wybierającego. Wniosek o odwołanie prorektora może być zgłoszony przez rektora, a pisemny wniosek o odwołanie prorektora właściwego do spraw studenckich może być zgłoszony również przez co najmniej trzy czwarte przedstawicieli studentów i doktorantów wchodzących do organu wybierającego.

2. Odrzucenie:
art.84 dotyczącego statusu Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego zwanego „KNOW”

Uzasadnienie: jest proponowany zapis w art.31 ust1-4 o możliwości tworzenia przez uczelnię centrum naukowego z innymi uczelniami, instytutami naukowymi PAN oraz instytutami badawczymi.
Tworzenie KNOW, w tak zaproponowanym zapisie prawnym, będzie powodowało „oderwanie się od uczelni” najlepszych wydziałów, a tym samym obniżenie kategorii całej uczelni, co skutkuje zmniejszeniem dotacji finansowej a w końcu może doprowadzić do jej upadłości.

3. Brak logicznej konsekwencji:
art.66.ust.1,1a ”Rektor opracowuje i realizuję strategię rozwoju uczelni, uchwaloną przez organ kolegialny uczelni wskazany w statucie”
Jeżeli w uczelni publicznej wystąpią straty (art. 100a) to senat uczelni uchwala program naprawczy i przedkłada go ministrowi (art.100a. pkt. 4), a gdzie teraz rola i odpowiedzialność rektora?

Nie uwzględniłam innych bardzo licznych uchybień w zmienianej ustawie ” Prawo o szkolnictwie wyższym „ i poszerzonej o stopniach naukowych i tytule w zakresie sztuki oraz niektórych innych ustaw, które zgłaszane były w drukach przez uczestników publicznego jej wysłuchania, a także podczas dzisiejszego posiedzenia Komisji. Z wszystkimi uwagami prezentowanymi przez przedstawicieli: KSN NSZZ Solidarność, przedstawicieli Solidarność organizacji związkowej uczelni i PAN, Związku Nauczycielstwa Polskiego się zgadzam. Tak liczne uchybienia, a także brak długoterminowej strategii rozwoju szkolnictwa i nauki przemawiają za zgłoszeniem wniosku o jej odrzuceniu.

Prof. dr hab. Aleksandra Kochańska-Dziurowicz

czwartek, 18 listopada 2010

Ważne informacje dla środowiska akademickiego

9 listopada w Sejmie RP odbyło się na posiedzeniu Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży "publiczne wysłuchanie" polegające za zgłaszaniu zarzutów do nowelizacji Prawa o Szkolnictwie Wyższym, Ustawie o Stopniach i Tytułach.... . Jest to nowa forma prac komisji sejmowych  związana z procesowaniem nad ustawami, które budzą duże kontrowersje od całkowitego ich poparcia do odrzucenia. Spotkanie trwało około 5 godzin, a krótkie  sprawozdanie z jego przebiegu zostało opracowane przez kol. Kazimierz A. Sicińskiego- przewodniczącego RSN Solidarność i znajduje się na stronie internetowej Krajowej Sekcji Nauki "Solidarność" w zakładce "aktualności " - relacja z wysłuchania. Brałam w tym posiedzeniu czynny udział, ale jako osoba fizyczna tj. nie mająca uprawnień reprezentowania uczelni ani komisji zakładowej Solidarność. Treść wszystkich wystąpień będzie opublikowana w  specjalnym biuletynie Sejmowym. Uzupełniając komentarz Kol. K. Sicińskiego chciałabym podkreślić na dobrze merytorycznie przygotowane wystąpienia reprezentantów Samorządu Studenckiego i Doktoranckiego.

prof. Aleksandra Kochańska-Dziurowicz

środa, 17 listopada 2010

O wrocławskiej AM

Kto i kiedy odwoła rektora Akademii Medycznej?

wtorek, 16 listopada 2010

Z życia Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu, czyli polski, współczesny model „akademickości”

Wczoraj miała w szpitalu miejsce uroczystość otwarcia nowego oddziału intensywnej terapii. Ten oddział jest tu bardzo potrzebny i od dawna oczekiwano na jego uruchomienie. O tym wydarzeniu dowiedziałem się dziś przypadkowo, od jednego z pracowników szpitala. Okazuje się, że szereg samodzielnych pracowników nauki, doktorów habilitowanych i profesorów nie zaproszono na tę uroczystość. Najwyraźniej nie są oni w szpitalu klinicznym zauważanymi osobami.
Szpital kliniczny to miejsce prowadzenia zajęć dydaktycznych oraz badań naukowych; widać dla władz szpitala oraz uczelni rola tej grupy osób jest marginalna.
Ot, taki „drobny” przyczynek do aktualnie stosowanych standardów w polskiej uczelni medycznej…

poniedziałek, 15 listopada 2010

O Katedrze i Klinice Chorób Wewnętrznych i Alergologii

Do napisania paru zdań o tej jednostce uczelni skłania mnie okres roku od jej przeniesienia z Zabrza do Katowic. Dla przypomnienia lub poinformowania Czytelników nie znających okoliczności tej decyzji: była to raczej translokacja bezprawna, gdyż nie była poparta odpowiednią uchwałą Senatu. Ale cóż, w polskim państwie prawnym (zgrabna formułka, nieprawdaż?) takie uchybienie nie ma znaczenia. Pani Minister Zdrowia udawała, że wszystko „gra”.

Mam osobisty stosunek do tej Kliniki - pracowałem tam 18 lat. W 1982 roku ówczesny dyrektor SK-1 obiecał mi etat szpitalny, ale skuteczna okazała się interwencja współpracownika komunistycznej służby bezpieczeństwa J. Nożyńskiego (TW „Anatom”). O przyczynach odmówienia mi tego etatu dowiedziałem się dopiero po 26. latach z teczki personalnej uzyskanej w Instytucie Pamięci Narodowej. Ale sito systemu władzy było dość dziurawe i znalazła się inna furtka, bym jednak mógł tam pracować. Uzyskałem etat asystencki w Zespole Opieki Zdrowotnej w Zabrzu z oddelegowaniem do Kliniki. W praktyce oznaczało to, iż 3 godziny spędzałem w Klinice, a resztę moich obowiązków spełniałem pracując w licznych poradniach zabrzańskich. Notabene taki układ, z dzisiejszej perspektywy, wcale nie był taki zły, umożliwiał poznanie oblicza medycyny poradni rejonowej, zakładowej czy pogotowia ratunkowego. Te doświadczenia niejednokrotnie okazywały się cenne w dalszej pracy zawodowej.

Tu chciałbym podziękować Profesorowi Edmundowi Rogali, który przyjął mnie pod dach Kliniki, którą kierował - niebezpiecznego człowieka, za jakiego miała mnie władza.
Po dwóch latach uzyskałem jednak uzyskałem etat szpitalny, by za 10 lat znaleźć się w gronie pracowników uczelni, od razu na stanowisku adiunkta.

W tych czasach w Klinice pracował bardzo młody zespół, a sama klinika istniała dopiero 6 lat pod nazwą „Alergologii”, a człon „Choroby wewnętrzne” dopisano dopiero później. W młodym zespole pracowało się bardzo dobrze, kolejne osoby uzyskiwały stopnie specjalizacji i stopnie doktora medycyny. Profesor budował dobrą atmosferę otwartą na nowatorskie pomysły i inicjatywy. W 2001 roku, po uzyskaniu habilitacji odszedłem z Kliniki, by rozpocząć nowy etap, jako kierownik Zakładu Chorób Metabolicznych Kości.

18 lat pracy w Klinice wspominam ciepło, tam ukształtowała się moja zawodowa wiedza, tam zaszczepiono mi pasję do nauki, która do dziś stanowi oś mej zawodowej aktywności.

Dlatego z takim niepokojem obserwowałem działania władz uczelni zmierzające do przeniesienia kliniki do Katowic wraz z Kliniką Endokrynologii. Od początku ten pomysł natrafił na opór wielu osób i środowisk; obszernie relacjonowałem to na blogu od maja do października 2009 roku. Na łamach bloga (9.12.2009) zamieściłem wywiad z anonimowym pracownikiem Kliniki, który opisał warunki pracy w nowym miejscu. Parę dni wcześniej, 7.11 zaprezentowałem głos pielęgniarki, a 23.11.2009 swoje zdanie wyraził lekarz-okulista z Ceglanej w Katowicach. Obiecałem wtedy Czytelnikom bloga, że po roku wrócimy do tej sprawy. W ostatnich dniach ponownie zwróciłem się z zapytaniem o warunki pracy do lekarza - pracownika kliniki; odpowiedź była krótka:

„Poza poprawą dostępności do badań laboratoryjnych nic się nie zmieniło. Klinika jest aktualnie taką poradnią z łóżkami. Nie ma mowy o prowadzeniu ciężkich przypadków astmy czy innych stanów zagrożenia życia. Pracownicy Kliniki nie dyżurują, opiekę sprawują wtedy lekarze innych specjalności. A przypomnijmy, nadal Klinika formalnie nosi nazwę Kliniki Chorób Wewnętrznych i Alergologii, co mija się z prawdą, bo kontrakt z NFZ na prowadzenie chorób z zakresu interny nie został zawarty”.
Jako dobrą stronę mój rozmówca wskazał nowoczesną bazę dydaktyczną.

Pytanie, co z pomieszczeniami w SK nr 1 w Zabrzu? Szumnie nas informowano o wspaniałych planach rozwojowych; okazały się całkowitym humbugiem, jedno skrzydło na parterze stoi puste. Widać ani władzom uczelni ani szpitala pojęcia „interes społeczny”, „gospodarność”, „słowność” nie są znane…
Zabrzański smutek…

czwartek, 11 listopada 2010

O PATRIOTYZMIE SŁÓW KILKA

Przed rokiem z okazji Święta Niepodległości 11-go listopada pisałem o tym święcie. Mijający rok być może w specjalny sposób skłania do zastanowienia się, jakie znaczenie mają w ogóle święta państwowe, czy słowa „patriotyzm”, „ojczyzna”, „naród” nadal mają jakieś szczególne znaczenie, czy też są to raczej pojęcia historyczne zastąpione przez bardziej współczesne określenia, jak np.: „europejskość”, „tolerancja”, „współpraca”. Jesteśmy bombardowani informacjami z różnych stron; dla niektórych surogatem patriotyzmu jest sukces jednostki, a Polska, jako niezależny byt państwowy to pojęcie raczej abstrakcyjne. Inni, wręcz przeciwnie, swoje miejsce tu, w tym kraju, widzą tylko, jako cząstka narodu w służbie sprawy o wymiarze ogólnym.
A jak Pani, Pan sądzi, jak dziś należy zdefiniować słowo „patriotyzm” lub „patriota”?

Ps.: Przed rokiem na pytanie skierowane do mnie przez pewną starszą panią, co robią mój syn i żona 11 listopada odpowiedziałem: odrabiają lekcje, i usłyszałem odpowiedź - powiedzonko sprzed wojny: „11 listopada lekcji odrabiać nie wypada”. Może to jest trafna wykładnia stosunku tego święta i patriotyzmu w ogóle?

wtorek, 9 listopada 2010

Jak nasza uczelnia wyłania kandydatów do nowotworzonych gremiów, które będą decydydować w kształcie nauki w Polsce?

Trwa nabór do rad NCN i NCBiR

Ogłoszenie: Nabór kandydatów na członków Rady Narodowego Centrum Nauki

poniedziałek, 8 listopada 2010

Powrót do roku 2009

Jeden z Czytelników bloga przypomniał mi o wywiadzie, jakiego udzieliłem w marcu 2009 roku dziennikarzowi Gazety Wyborczej. Sądzę, że warto dziś przytoczyć tą wypowiedź wraz z ówczesnym komentarzem.

W dzisiejszym wydaniu wrocławskiej Gazety Wyborczej ukazał się wywiad ze mną dotyczący wydarzeń w miejscowej Akademii Medycznej (link zamieszczam poniżej).

Informuję, że tytuł wywiadu pochodzi od redakcji Gazety Wyborczej i nie był wcześniej ze mną uzgodniony.

Cieszy fakt, iż tak poczytny i opiniotwórczy dziennik śledzi treści zamieszczane na blogu. Sądzę, że kwestie dotyczące życia uniwersytetów są ważne nie tylko dla nas, pracowników naukowych lub studentów.

Moim zamierzeniem (a pisałem o sprawie zarzutów stawianych Rektorowi Ryszardowi Andrzejakowi parokrotnie) nie jest dyktowanie komukolwiek sposobu postępowania.

Jako pracownik naukowy mam jednak prawo do komentowania rzeczywistości oraz do wyrażania własnych poglądów. Życie zawsze niesie mnóstwo problemów, nie inaczej jest w polskich uczelniach i musimy, jako całe polskie środowisko akademickie umieć znajdywać właściwe rozwiązania.

A efekty naszej wspólnej pracy zawsze znajdą ocenę zewnętrzną, tą z perspektywy europejskiej, a może nawet światowej. Czy na pewno zadowala nas aktualny stan polskich uniwersytetów, akademii i politechnik? Tak naprawdę gra idzie nie o sprawy personalne, ale o nasz pełnoprawny, wiarygodny udział w obiegu światowej myśli naukowej.

Śląski naukowiec krytykuje rektora Andrzejaka

niedziela, 7 listopada 2010

Z życia wrocławskiej A.M.

Wrocławska Akademia Medyczna musi odzyskać twarz

sobota, 6 listopada 2010

Ze szpitala

My lekarze, stanowimy specjalną grupę ludzi. Każdemu człowiekowi słowa „szpital”, „choroba”, „operacja”, „badania krwi” kojarzą się raczej negatywnie, bo oznaczają kłopoty, cierpienie, ból, czasem zagrożenie życia. Nawet zapach szpitala budzi nasz niesmak - nieraz słyszałem od przypadkowych osób, że noszę zapach szpitala. A dla nas to miejsce pracy, budynek, w którym spędzamy wiele godzin dzienne, a w całym życiu mogą ich być tysiące, ba, nawet dziesiątki tysięcy. Na początku, jako studenci, potem adepci zawodu lekarza odczuwamy spore napięcie, emocje przekraczając bramy szpitala. Z czasem przychodzi rutyna, zdobywamy doświadczenie, poszerzamy wiedzę, czujemy się pewniej. Niemniej, w moim głębokim przekonaniu, lekarz w obliczu ostatecznych wydarzeń nie może całkowicie pozbyć się emocji, nawet nie wolno mu sprowadzić zawodu lekarza do sprawnej technologii, błyskawicznej diagnostyki i jeszcze szybszego wypisu. „Następny, proszę!” Szpital i poradnia to nie piekarnia. W pogoni za czasem, za wymogami dyrekcji, funduszu czy wymuszanymi przymusem natury finansowej idziemy na skróty, a pacjent staje się tylko bezbarwnym tłem naszej działalności.

Chciałbym podzielić się z Czytelnikami bloga niektórymi z moich zawodowych doświadczeń, a pracuję wystarczająco długo, by je zgromadzić. Bezpośrednim bodźcem, by o tych sprawach pisać jest przyczyna, jak najbardziej osobista. Otóż niedawno trafiłem do szpitala, jako nie lekarz lecz pacjent. W Katedrze i Klinice Laryngologii w Zabrzu udzielano mi pomocy, gdy zaatakowało mnie podgłośniowe zapalenie krtani. Uczucie niemożności nabrania oddechu po przebudzeniu się w nocy jest naprawdę niezwykle przykre. W swym życiu zawodowym widziałem masę chorych z astmą oskrzelową z dusznością, ale znaleźć się pod drugiej stronie to jednak coś innego. Opiekę miałem znakomitą, uniknąłem tracheostomii. Do Kliniki przyjmował mnie Profesor Maciej Misiołek (znamy się od ponad 40 lat), to jego opanowanie, wiedza i spokój pozwoliły mi przetrwać najtrudniejsze chwile.

Czy studenci i lekarze są wystarczająco przygotowani do podjęcia trudu wykonywania swego zawodu od strony psychologicznej? Czy te zagadnienia są omawiane w programie studiów? Te parę godzin etyki czy psychologii, zwłaszcza na początku studiów, to z pewnością za mało. Ludzie, także lekarze, różnią się między sobą wrażliwością, empatią, kulturą osobistą. Dlatego różnie spełniają się, jako lekarze, niezależnie od swej wiedzy i kompetencji. Nieraz słyszymy określenia „lekarz z powołania”, „dusza człowiek”, ale także „ale konował”, „rzeźnik”. Pewnie, lekarz też człowiek, ale należy jednak oczekiwać pewnych standardów w zachowaniach wobec chorego człowieka. Z drugiej strony nie można także pominąć relacji odwrotnej; stosunku pacjenta do lekarza. Nieraz oczekiwania wobec lekarza są nieadekwatne, niemożliwe do realizacji, a postawy bywają roszczeniowe. Lekarz ma być na każde żądanie, natychmiast. Zatem prawidłowa relacja lekarz-pacjent jest pochodną mnóstwa czynników. Sądzę, że na pierwszym miejscu znajduje się postawa lekarza, potem dopiero pacjent, jakby dostosowuje się do jego poziomu. Znacznie rzadziej pacjent może zdominować sytuację.
Niebawem zaprezentuję Czytelnikom różne sytuacje, w których osobiście uczestniczyłem, jako lekarz Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu. Niektóre są zdumiewające, inne przerażające, inne bywają wesołe, a nawet śmieszne - jak to w życiu bywa; ale razem pokazują szeroką paletę dnia pracy lekarza, pracy trudnej, pracy pod presją, często pracy niedocenianej.

Nim o tym napiszę proszę o uwagi Czytelników.

piątek, 5 listopada 2010

Zamigotało światełko w tunelu uniwersyteckiej i medycznej hańby wrocławskiej, i szybko zgasło...

AM: Dziekan Wydziału Lekarskiego zachowała stanowisko

Czyżby wreszcie zapaliło się światełko we wrocławskim tunelu?

Senat AM za odwołaniem rektora Ryszarda Andrzejaka

Polityka: Akademia tego i owego

O Uczelnianym Kolegium elektorów

czwartek, 4 listopada 2010

Wrocławski węzeł gordyjski

Apel wrocławskich naukowców w sprawie prof. Andrzejaka

środa, 3 listopada 2010

Gorąca linia Wrocław - Warszawa


Pismo do minister zdrowia lek. med. Ewy Kopacz

Fragmenty statutu Akademii Medycznej we Wrocławiu

Pismo do premiera Donalda Tuska

Gazeta.pl: Jest wniosek o odwołanie dziekan Wydziału Lekarskiego

wtorek, 2 listopada 2010

Podsumowanie października

Październik był miesiącem zdominowanym przez sprawę plagiatu rektora R. Andrzejaka. Publikowałem własne komentarze oraz materiały z innych źródeł. Sporo było komentarzy na ten temat. Na początku miesiąca miała miejsce we Wrocławiu samotna „szarża” dr hab. J. Heimratha, który wystąpił w obronie wartości akademickich, coraz liczniejsze były głosy także spoza uczelni medycznej, ale „beton” trzyma się kurczowo swych pozycji. A paraliż państwa trwa, Minister Zdrowia zawiesza rektora, ten zasłania się przepisami prawa, rektorzy uczelni publicznych udają, że to nie ich sprawa, środowisko wrocławskie nie potrafi demokratycznie zakończyć ten kompromitujący maraton, czyli po prostu odwołać rektora w trybie dopuszczonym prawem. Niestety, przypomina to do złudzenia sytuacje patowe w wielu obszarach naszego życia publicznego; nie potrafimy skutecznie rozwiązywać wielu ważnych problemów życia społecznego, nie umiemy ze sobą rozmawiać na płaszczyźnie argumentów, dyskusja zwykle przeradza się w pyskówkę. A świat ucieka, świat się rozwija; demokracja (=dialog, kompromis) to jest sztuka, którą posiedliśmy w niewielkim stopniu. Tak naprawdę nasze społeczeństwo jest głęboko zdezintegrowane, rozdarte, niespójne, nie rozumiejące świata zewnętrznego. Pojęcie „społeczeństwo obywatelskie” rozmywa się coraz bardziej, dryfujemy w nieznane. Niemniej, nie bądźmy naiwni, to nie są zjawiska całkowicie przypadkowe, jest wystarczająco liczna grupa (choć to mały odsetek społeczeństwa), która jest beneficjentem panującej sytuacji, bo w mętnej wodzie ryba dobrze bierze.

Uczelnia to dobre odzwierciedlenie szerszej sytuacji w państwie, słabe państwo promuje mizerne uczelnie, a słabe uczelnie ustawiają nas w ogonie cywilizacyjnym.

Ale rząd się wyżywi…

niedziela, 31 października 2010

Lekcja geografii

Tuvalu
Tuvalu

Flaga Tuvalu

Herb Tuvalu
Flaga TuvaluHerb Tuvalu

Dewiza: (tuv.) Tuvalu mo te Atua
(Tuvalu dla Wszechmogącego)
Hymn: Tuvalu mo te Atua
(Tuvalu dla Wszechmogącego)
Położenie Tuvalu
Język urzędowytuvalu, angielski
StolicaVaiaku na atolu Funafuti
Ustrój politycznymonarchia konstytucyjna
Głowa państwakrólowa Elżbieta II
W jej imieniugubernator generalny

Iakoba Italeli
Szef rządupremier Maatia Toafa
Powierzchnia

• całkowita

• wody śródlądowe
190. na świecie

26 km²

0%
Liczba ludności (VII 2009)

• całkowita

gęstość zaludnienia
225. na świecie

12 373

475,9 osób/km²
Jednostka monetarnadolar australijski (AUD)
Niepodległośćod Wielkiej Brytanii

1 października 1978
Religia dominującaprotestantyzm
Strefa czasowaUTC +12
Kod ISO 3166TV
Domena internetowa.tv
Kod samochodowyTUV
Kod telefoniczny+688
Mapa Tuvalu
W statystyce dotyczącej bloga pojawiło się w ostatnim czasie nowe państwo: Tuvalu. Muszę się przyznać dobrowolnie, że nie miałem najmniejszego pojęcia gdzie taki twór państwowy się znajduje. Podaję te dane według Wikipedii.
Dziękuję temu Czytelnikowi za wzbogacenie mej wiedzy; jest miłe, że nawet przebywając w tak pięknym miejscu zaglądnął 13 razy na blog.
Tak się przy okazji tak się złożyło, że jest to 500-tny wpis na moim blogu.

Tuvalu (dawniej: Terytorium Tuvalu, Wyspy Ellice) – państwo położone na Oceanie Spokojnym w zachodniej Polinezji (na północ od Fidżi), Tuvalu tworzy archipelag po angielsku zwany Tuvalu Islands (dawne nazwy angielskie to Lagoon Islands i Ellice Islands), po polsku zaś Wyspami Lagunowymi.
(dawniej: Terytorium Tuvalu, Wyspy Ellice) – państwo położone na Oceanie Spokojnym w zachodniej Polinezji (na północ od Fidżi), Tuvalu tworzy archipelag po angielsku zwany Tuvalu Islands (dawne nazwy angielskie to Lagoon Islands i Ellice Islands), po polsku zaś Wyspami Lagunowymi.

Ciekawostka:
Tuvalu składa się z 9 wysp. Jednakże z języka polinezyjskiego Tuvalu znaczy osiem wysp. Osoba, która nadała nazwę kraju najprawdopodobniej zapomniała o 9 wyspie

piątek, 29 października 2010

Zawód - dyrektor

Szpital wojewódzki w Tychach pod nowymi rządami

czwartek, 28 października 2010

Ważne informacje dotyczące bieżących spraw polskich szkół wyższych

Newsletter Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Ważne informacje dotyczące bieżących spraw polskich szkół wyższych


1 października 2010 weszły w życie przepisy zawarte w sześciu ustawach tworzących nowy system nauki pod wspólnym hasłem Budujemy na wiedzy. Jest to pierwszy kluczowy etap systemowej, spójnej reformy nauki i szkolnictwa wyższego po 1989 roku. Jednym z głównych celów wdrażanej reformy jest zwiększenie autonomii naukowców, między innymi poprzez powierzenie dwóm niezależnym agencjom nowo powstającemu Narodowemu Centrum Nauki oraz Narodowemu Centrum Badań i Rozwoju zadań związanych z podziałem środków finansowych na badania naukowe.

Od 1 października do 30 listopada 2010 r. trwa nabór na członków Rady Narodowego Centrum Nauki z siedzibą w Krakowie. Kandydatów na członków Rady NCN mogą zgłaszać jednostki naukowe posiadające kategorię 1, otrzymaną na podstawie oceny parametrycznej przeprowadzonej zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie ustawy z dnia 8 października 2004 r. o zasadach finansowania nauki, które mogą zgłosić dwóch kandydatów reprezentujących grupy dziedzin nauki; oraz organizacje reprezentujące środowisko naukowe, które zgłaszają po dwóch kandydatów do każdej z grup dziedzin nauki.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/bipmein/index.jsp?place=Menu02&news_cat_id=170&layout=1&page=0

Od 1 października do 2 listopada 2010 r. trwa nabór na członków Rady Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Kandydatów na członków Rady NCBiR mogą zgłaszać środowiska naukowe oraz społeczno-gospodarcze i finansowe, tj. dziekan po zaopiniowaniu przez radę wydziału, organizacje zrzeszające reprezentantów ww. środowisk, stowarzyszenia naukowe i inne.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/bipmein/index.jsp?place=Menu02&news_cat_id=172&layout=1&page=0

Od 6 października trwa nabór na dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Ustawa o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju z 30 kwietnia 2010 r. rozszerza kompetencje powołanego w 2007 r. NCBiR do prowadzenia badań stosowanych (wdrożeniowych). Kompetencje kandydatów będą oceniane w kontekście przydatności do nowych zadań i wyzwań na stanowisku Dyrektora Centrum.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/bipmein/index.jsp?place=Menu02&news_cat_id=174&layout=1&page=

Zgodnie z nową ustawą o zasadach finansowania nauki z dnia 30 kwietnia 2010 r. zostanie powołany nowy organ opiniodawczo-doradczy ministra właściwego ds. nauki Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych. Będzie on oceniać działalność naukową lub badawczo-rozwojową jednostek naukowych wedle transparentnych zasad, w oparciu o światowe standardy, mając na względzie dbałość o najwyższą jakość prowadzonych badań. Od 1 października do 30 listopada 2010 r. trwa nabór kandydatów na członków Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych. Kandydatów na członków KEJN mogą zgłaszać jednostki naukowe posiadające kategorię 1 lub 2, otrzymaną na podstawie oceny parametrycznej, przeprowadzonej zgodnie z ustawą z dnia 8 października 2004 r. o zasadach finansowania nauki; oraz środowiska społeczno-gospodarcze o uznanym dorobku w zakresie innowacyjności.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/_gAllery/11/25/11257/20101013_Ogloszenie_-_KEJN.pdf

Informujemy również, że 30 września 2010 r. został opublikowany komunikat nr 19 ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie oceny parametrycznej jednostek naukowych przeprowadzonej zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie ustawy z dnia 8 października 2004 r. o zasadach finansowania nauki. Treść komunikatu oraz lista ocenionych jednostek wraz z przyznanymi ocenami jest dostępna na stronie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego:
http://www.nauka.gov.pl/ministerstwo/aktualnosci/aktualnosci/artykul/komunikat-nr-19-ministra-nauki-i-szkolnictwa-wyzszego/

środa, 27 października 2010

Kompromitacji wrocławskiej ciąg dalszy, czyli polska rzeczywistość uniwersytecka

Ministerstwo Zdrowia zawiesiło rektora wrocławskiej AM

KOMENTARZ DO BIEŻĄCYCH WYDARZEŃ

W życiu od czasu do czasu stajemy w obliczu konieczności podjęcia jednoznacznej decyzji. Dotyczy to każdego z nas w życiu prywatnym i wtedy każdy przed samym sobą (i osobami bliskimi) odpowiada za własne decyzje. Każdy idzie przez życie własną drogą i nie można, a nawet nie należy ingerować w losy innych ludzi. Zupełnie inaczej mają się sprawy, gdy stykamy się z problemami natury szerszej, dotyczącej spraw publicznych. Wówczas nasze osobiste poglądy odkładamy na bok i kierujemy się dobrem ogólnym. A im wyższą pozycję społeczną uzyskaliśmy, jako obywatele tym większy ciąży na nas obowiązek prawidłowego postępowania zgodnego z normami społecznymi. Szary człowiek, umowny zjadacz chleba swój głos w sprawach publicznych może wyrazić w wyborach samorządowych, parlamentarnych lub prezydenckich. Realizuje się wtedy, jako świadomy uczestnik „państwa obywatelskiego”. Co innego, gdy piastujemy odpowiedzialne funkcje, na nas ciąży odpowiedzialność zupełnie innego rzędu. O sile państwa stanowi wiele czynników np. szeroko rozumiana świadomość społeczna, dobre prawo, sprawny i nieskorumpowany system administracji lokalnej i centralnej. Ale nawet najlepsze pomysły i regulacje prawne pozostaną martwe, gdy zabraknie odpowiednich ludzi do realizacji rzeczywistego interesu społecznego. To oni, elita społeczeństwa, wytyczają prawdziwe kierunki rozwojowe. Od tej, stosunkowo nielicznej grupy społeczeństwa wymagamy najwyższych standardów.
Nim przejdę do oceny sytuacji we wrocławskiej AM chciałbym wcześniej opisać pewne wydarzenia w mojej macierzystej uczelni medycznej w Katowicach. Przed trzema laty prokuratura postawiła zarzuty korupcyjne dwóm dyrektorom szpitali klinicznych. Miało to miejsce pod koniec roku. Sprawę omawiał Senat. Dyskusja dotyczyła dalszych losów obu panów, czy mają nadal pełnić swe funkcje aż do sądowego rozstrzygnięcia czy też do czasu uzyskania należy ich od pełnionych funkcji odsunąć. Dominował pogląd, że nie ma takiej potrzeby, argumentowano, że tylko te osoby są w stanie zawrzeć dobre kontrakty z NFZ, że są niezastąpione itd. Ja wskazywałem na konieczność ich odsunięcia ze stanowisk dyrektorskich na czas rozpatrywania sprawy, bo nie sposób zgodzić się, żeby osoby z poważnymi podejrzeniami o nieuczciwość nadal miały decydujący głos w ustalaniu kwestii finansowych na poziomie wielu milionów złotych. Obu dyrektorów pozostawiono na stanowiskach.
Sprawa prof. R. Andrzejaka ma nieporównanie szersze społecznie znaczenie. Środowisko uniwersyteckie to absolutna elita społeczna, a profesor medycyny zawsze był odbierany, jako osoba o wyjątkowym znaczeniu w społeczeństwie. Szkoły wyższe to kuźnia kadr dla świata polityki, gospodarki, dyplomacji, armii. Tu standardy muszą mieć najwyższą próbę, od tej wąskiej grupy osób tak naprawdę zależy w znacznym stopniu osobisty sukces każdego obywatela. Zarzut o popełnienie plagiatu sformułował związek zawodowy „Solidarność 80” i chwała mu za to. Ale od tego czasu minęły dwa długie lata, a do końca daleko. Były rozliczne możliwości szybkiego zakończenia; np. rektor mógł honorowo się wycofać, mógł go odwołać organ powołujący go na stanowisko w uczelni, mogła to uczynić Minister Zdrowia E. Kopacz. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego B. Kudrycka powołała zespół ekspertów, który przedstawił raport nie pozostawiający żadnych złudzeń, co do niewinności R. Andrzejaka. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułu także podjęła pewne kroki dotyczące samego procesu habilitacyjnego, bo nie miała tytuł prawnego, by tą habilitację po prostu unieważnić. Ponowna procedura habilitacyjna ma się odbyć w Collegium Medicum UJ. Rektor szedł w zaparte, środowisko uczelni wrocławskiej nie potrafiło podjąć skutecznych działań. Ale przecież istnieją inne instytucje np. KRASP (Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich). Rektor Andrzejak tam cały czas zasiada, co godzi w wiarygodność tego gremium. Na centralnej inauguracji roku akademickiego uczelni medycznych w Białymstoku był wśród zaproszonych gości, osoba podejrzana o kradzież własności intelektualnej, jako wzór do naśladowania dla młodzieży akademickiej?
Ale wstyd… taka będzie przyszłość Rzeczypospolitej, jakie jej młodzieży chowanie…
Cała ta smutna sprawa to przykład niemocy państwa, atrofii pojęcia „obywatelskość”, braku poszanowania norm społecznych, jako realizacji prawidłowych wartości. To także degradacja całego polskiego środowiska uniwersyteckiego. Przejaw jego bezsilności i marginalizacji.
Zbieramy owoce historii; najpierw wymordowanie elit społecznych przez Niemców i Rosjan, pozostanie tysięcy rodaków na emigracji wobec pewnej śmierci w razie powrotu do kraju pod okupacją sowiecką, potem bez mała pół wieku systematycznego niszczenia resztek etosu akademickiego i promowanie nowego, opartego na nowych pseudo-wartościach modelu kariery akademickiej. Ale od 1989 roku minęło tyle czasu, że można było stworzyć nową jakość w polskich uczelniach. A zmieniło się bardzo niewiele, ciągle tkwimy w głęboko w mentalnej i cywilizacyjnej „komunie”.
Uczelnia wrocławska jeszcze długo będzie otrząsać się z odium hańby, ale wymiar sprawy jest ogólnopolski, to tylko jeden objaw choroby.

PS. Już po napisaniu tego tekstu dotarła wiadomość o zawieszeniu przez Minister Zdrowia E. Kopacz R. Andrzejaka, jako rektora AM. To dobra wiadomość, ale decyzja o odwołaniu (nie zawieszeniu) powinna zostać podjęta znacznie wcześniej.

Wreszcie!

Wg informacji medialnych Minister Zdrowia E. Kopacz zawiesiła R. Andrzejaka w obowiązkach rektora.

Hot news z Wrocławia

Wrocławskie wydarzenia, czyli poziom polskiego, współczesnego życia uniwersyteckiego

Plagiatem rektora Medycznej zajmą się krakowscy uczeni

Echa minionej epoki

KO Hołowiecki Jerzy - reaktywacja

wtorek, 26 października 2010

Żądanie sprostowania

Gazeta wrocławska - wezwanie przedsądowe do sprostowania nieprawdziwych informacji podanych przez R. Andrzejaka w wywiadzie

Wrocławskie aktualności

Stanowisko Senatu AM z dnia 25.10.2010

poniedziałek, 25 października 2010

Sprawozdanie z posiedzenia Rady Wydziału Lekarskiego we Wrocławiu

Rada Wydziału Lekarskiego rozpoczęła się z niewielkim opóźnieniem około godz. 12 odczytaniem przez Panią Dziekan Juchniewicz-Antonowicz decyzji CK zawieszającej uprawnienia do prowadzenia habilitacji na okres 3 lat (ze skutkiem od dnia 30 września 2010 roku). Pani Dziekan Juchniewicz-Antonowicz przeczytała też uzasadnienie do tej decyzji, okraszając je swymi komentarzami mającymi wykazać pomyłki, błędy - tak w ogóle - niekompetencję CK w tej sprawie. Następnie chciała oddać głos radcy prawnemu, zakontraktowanemu do tej sprawy, który miał przedstawić opinię prawną dotyczącą decyzji CK. W tym momencie zgłosiłem wniosek formalny, aby obrady Rady Wydziału toczyły się dalej tylko w składzie statutowym. Pani Dziekan Juchniewicz-Antonowicz bardzo się oburzyła na taki wniosek i nie chciała go poddać pod głosowanie, w czym poparł ją w bardzo emocjonalny i dość „rykliwy” sposób prorektor Mariusz Zimmer – niestety – także członek tej Rady. Wniosek ponowiłem. Ale Pani Dziekan przeszła nad mym głosem do porządku dziennego prosząc Pana Radcę, aby czynił swą powinność. Radca w niezwykle rozwlekły sposób, z wieloma powtórzeniami i ozdobnikami, i odmienianiem po tysiąckroć słów o „Wysokiej Radzie”, „Szanownych Paniach i Panach profesorach, magnificencjach, omnipotencjach i "bezpotencjach" maltretował Radę około 40 minut. Z owej maltretacji wynikało, że Rada ma dać odpór tym niecnym, niekompetentnym osobnikom z CK, którzy nie mają żadnych praw do takich decyzji - właściwie w ogóle nie mają żadnych praw. Jego wystąpienie to było curiosum i jedna wielka manipulacja.

Następnie zabrał głos prof. Boznański, który delikatnie zasugerował, że dalsze stawianie oporu CK może się skończyć dla Wydziału jeszcze gorszymi skutkami i raczej doradza poddanie się wyrokowi i usilne wypełnienie dotychczasowych zaleceń i wskazówek CK, co być może pozwoli ubiegać się o zdjęcie z nas „anatemy”.

Pani Dziekan Juchniewicz-Antonowicz poczęła w bardzo emocjonalny sposób dowodzić, że „prawda”, „honor”, „wolność”, „demokracja” i obstypacja są po „naszej” stronie, i będziemy bronić Pana Rektora, jak niepodległości, bo niewinny ci on jest, a jedynie grupa oszołomów go szarpie po łydkach.

Tuż po jej wystąpieniu zabrał głos – w sposób też emocjonalny, jednak bardziej stonowany i niezwykle kompetentny [z pokazaniem cytacji ze statutu, ustaw itd.] prof. Adam Szeląg (poprzedni Dziekan), wykazując w niezbity sposób, że opinia pana radcy jest nierzetelna i manipulacyjna, i apelował o niewystępowanie przeciwko decyzji CK, co jeśli będzie kontynuowane, skończy się dla Wydziału – jako i dla Uczelni - bardzo źle.

Jednak ciągle nikt się nie odważał powiedzieć wprost, że rektor to plagiator niewątpliwy, co jednoznacznie wykazała opinia komisji powołanej przez minister prof. Barbarę Kudrycką, która to opinia nie pozostawia jednego nanometra wątpliwości, co do plagiatu pana Andrzejaka.

Być może zbyt wielu ludzi ma w pamięci moją historię, jak Pan Andrzejak z pracy mnie wyrzucał i dopiero 4 lata procesów sądowych pozwoliły mu trochę nosa utrzeć, ale to całkiem inna opowieść, niemniej ludzie z Rady Wydziału mają prawo bać się tego człeka. To bardzo groźny satrapa. Ja również się go boję, bo znam jego kontakty, wpływy, itp. co czyni go do tej pory untouchable. Obrzydliwość.

Prof. Szeląga poparł prof. Mozrzymas. i prof. Hendrich.

Głos zabrała prof. Borodulin – również była Dziekan – admiratorka Pana Rektora, i coś powiedziała, ale nie zrozumiałem, o czym mówiła. Było to typowe wystąpienie „wałęsowskie” – za, a nawet przeciw w plusach ujemnych. Generalnie, że Pan rektor fajny gość jest.

Głos zabrała prof. Maria Sąsiadek, która w sposób bardzo wyważony wykazała, że zarzuty CK zasługują na uznanie i Rada musi jednoznacznie zdecydować o swym zachowaniu, jednak próby kontestacji decyzji są złą drogą. I że powinniśmy przegłosować, czy zgadzamy się ze stanowiskiem Pani Dziekan - Juchniewicz.

Pani Dziekan, Antonowicz – Juchniewicz w niezwykle emocjonalnym wystąpieniu powiedziała, że jak nam się nie podoba to możemy ją odwołać, ale do tego potrzebny jest formalny wniosek na piśmie, na którym ma się podpisać 1/3 członków Rady, a na razie to ona decyduje i postąpi zgodnie z wytycznymi pana radcy.

Głos zabierał też Pan Rektor, ale chyba głównie mu chodziło o to, aby go nie krzywdzić(!?). Przecież sam się skrzywdził. Ja mu to przepisywałem??

Do końca Rady nie byłem obecny, bowiem byłem już tak zmaltretowany – a wydawało mi się, że za chwilę koniec i dalszego sprawozdania osobistego dać nie mogę, a jedynie uwagi, które przekazali mi uczestnicy bardziej wytrwali ode mnie.

Prof. Antonowicz – Juchniewicz poleciła sekretarzowi Rady odczytanie przeprosin prorektora Jerzego Rudnickiego wobec mej osoby. Ta sytuacja świetnie obrazuje Akademię Medyczną we Wrocławiu. Nie ma znaczenia, że jestem nieobecny w tym momencie. To mój wybór, do którego mam prawo. Ale Sąd nakazał w swym wyroku, aby prorektor Jerzy Rudnicki – tak jak osobiście i publicznie mnie pomawiał o czyny niepopełnione – tak samo winien osobiście mnie przeprosić. Ale AM ma w nosie wyrok Sądu.

I jej zdaniem tak wielki dygnitarz, jak dr hab. Jerzy Rudnicki nie może się zniżać do osobistego przepraszania jakiegoś prof. dr hab. Mariana Gabrysia, którego z rozmysłem obraził. Tak orzekł Sąd. Ale cóż tam takie orzeczenie, taki wyrok – choć w procesie karnym.

Cóż tam Sąd, jakem Łaszcz, myśli Pan Rudnicki - nie, chyba tak jednak nie myśli, – on przypuszczalnie nie wie, któż to ów Łaszcz.

Nawiasem pisząc, na stronach AM Wrocław, pod linkiem Wydział Lekarski – dość głęboko w przeszłość – na stronach 17, czy 18 aktualności, warto przeczytać „profesor zesłany do piwnicy”. Znakomity przykład działalności niezwykle ciekawego osobnika, Pana Főrstera, (to ten sam, który zarzuca GW metody goebbelsowskie), aby przekonać się, jaki to „rewolwerowiec” kreuje politykę wewnętrzną i zewnętrzną AM. Oczywiście siedział całą radę, jako pełnoprawny dziekański wtyk. Ale dość dygresji.

Zabrała głos Pani Profesor Małgorzata Maria Sąsiadek. Jednoznacznie wykazała, że podczas głosowań 4 lata temu, kiedy to Pan Rudnicki linczował mnie publicznie na Radzie Wydziału, została przez niego oszukana i podejmowała swe decyzje dotyczące spraw ginekologii i położnictwa zmanipulowana. Żąda, zatem, unieważnienia tamtych głosowań.

Pani Dziekan zbita z tropu powiedziała, że do następnej Rady zdobędzie opinię prawną, czy jest to możliwe.

Na tym przypomnieniu niegodziwości i oszustw z niedalekiej jednak przeszłości, które rzutują nadal na życie uczelni Rada zakończyła obrady.

Marian Gabryś