poniedziałek, 23 listopada 2009

Głos lekarza – okulisty z Ceglanej

Bez opinii lekarza, okulisty pracującego w Klinice Okulistyki nie można mieć pełnego poglądu na sytuację w tym szpitalu dlatego dziś publikuję wywiad z lekarzem.

Pytanie: Jak pracuje się w Katowicach po przeniesieniu klinik z Zabrza?

Fatalnie. To już nie jest atrakcyjne miejsce do uprawiania zawodu lekarza. Tu zawsze była ciężka praca, ale wiedzieliśmy, że za to mamy godne wynagrodzenie, premię każdego miesiąca, zyski, a przede wszystkim rzesze zadowolonych pacjentów z całej Polski. Dziś nie mamy już żadnej pewności czy dalej tak będzie. Pielęgniarki okulistyczne, które zdecydowały się przejść do pracy w nowych oddziałach już straciły premię, która w naszym szpitalu była od zawsze i żaden z wcześniejszych dyrektorów jej nie zabrał.

Pytanie: Co się zmieniło w funkcjonowaniu kliniki okulistyki? Proszę o wyliczenie zalet i wad.

Przede wszystkim mamy wrażenie, że szpital stracił prestiż i nie jest już wyjątkową placówką w skali kraju. Kiedyś wygrywaliśmy w różnych rankingach szpitali polskich, dziś inne placówki, które nadal pozostają jako jednostki monospecjalistyczne są na podium. Przykładem niech będzie szpital chirurgii urazowej w Piekarach, którego dyrektor podkreśla, jak zostało napisane w Pro Medico, że utrzymanie wysokiej pozycji szpitala ułatwia jego monospecjalistyczny charakter. Pewnie dyrektor czy organ założycielski tej placówki ani myślą przyprowadzać tam inne oddziały, zwłaszcza niezabiegowe. W SPSK 5 chyba nie ma lekarza okulisty, który dziś nie szukałby innej pracy. Nie mamy żadnej pewności i poczucia stabilności, więc wolimy się zabezpieczyć i coś już tam sobie poszukać, zarezerwować. Zalet nie widzę.

Pytanie: Czy z lekarskiego punktu widzenia translokacja klinik nie spowodowała negatywnych skutków dla chorych z chorobami okulistycznymi?

Za pewne spowodowała. Wystarczy przypomnieć, że jednym z argumentów władz uczelni przy przenoszeniu z Zabrza klinik było niepełne obłożenie katowickiej okulistyki. Pamiętajmy, że wykorzystanie łóżek w zeszłym roku wynosiło 93% !!! A jak jest teraz? Jakie jest obłożenie na alergologii i endokrynologii widzimy to każdego dnia. W porównaniu z tym co było wcześniej w naszym szpitalu to można powiedzieć, że oddziały te świecą pustkami. Mam tylko nadzieję, że osoby odpowiedzialne za decyzję o przeniesieniu z Zabrza klinik, nawet jeśli dziś są bezkarne pomimo obowiązującego prawa, kiedyś zostaną rozliczone. Tak jak fakt powstania i funkcjonowania naszego szpitala została już udokumentowany na kartach historii, tak pewnie i jego upadek zostanie odnotowany i osądzony.

Pytanie: Czy zmiany funkcjonowania lekarzy-anestezjologów zmieniły pracę okulistów?

Zwolniony przez dyrektora zespół anestezjologów był zgranym zespołem lekarzy o prawdopodobnie największym w kraju doświadczeniu w anestezji okulistycznej, biorąc pod uwagę ilość zabiegów wykonywano w naszej placówce każdego roku. Już pomijam fakt w jakim stylu ci lekarze zostali zwolnieni. Jednego dnia z powodu X, a następnego dnia pan dyrektor stwierdził, że się pomylił i jednak chce zwolnić anestezjologów z powodu Y. Nasi anestezjolodzy zostali skreśleni z dyżurów weekendowych, a ich miejsce zajęli „koledzy” z SK1 w Zabrzu. To wszystko powoduje, że okuliści mają nieustanną świadomość, że może ich spotkać podobny los.

Pytanie: Czy nadal odczuwacie napływ chorych jak od lat czy też widać tu regres?

Zdecydowanie regres. Chorych jest mniej, kilkakrotnie słyszeliśmy z resztą od naszych pacjentów pytania, czy ten szpital będzie jeszcze dalej istniał. Ten szpital pracował „pełną parą” wtedy gdy dyrektorem była Prof. Gierek-Łapińska, do tego byliśmy przyzwyczajeni. Ale o czym tu mówić w sytuacji gdy obecna Pani Profesor=Kierownik Kliniki Okulistyki cieszy się, że do pracy przychodzą lekarze do specjalizacji po LEP-ie, bo jak twierdzi będą dodatkowe osoby do pracy, tylko nie widzi, że ze szpitala odchodzą lekarze specjaliści !!!!! A zanim ci młodzi lekarze będą samodzielnie uprawiać zawód, będą mieć wiedzę i doświadczenie starszych kolegów to upłynie ładnych parę lat, w czasie których szpital z pewnością opuści wielu specjalistów, bo nikt nie ma ochoty pracować w atmosferze niepewnego jutra.

Pytanie: Jak wyglądają wasze relacje z lekarzami nowych klinik?

Myślę, że nie ma żadnych relacji. Nie spotykamy się, nie rozmawiamy. Jeśli o mnie chodzi, to są mi obojętni. Zamiast pisać wspólnie prace z nowymi kolegami to ja osobiście wolę zacząć sobie szukać nowej pracy na mieście, tak na wszelki wypadek.

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

czy to na pewno wywiad z lekarzem? Więc można tylko pozazdrościć okulistyce lekarzy z taaaakim poziomem. Zalecam "Słownik poprawnej polszczyzny". ZAPEWNE się przyda

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze, od wielu miesięcy jestem stałym czytelnikiem Pańskiego bloga. Porusza Pan ważne lokalnie bądź środowiskowo problemy, dowiedziałem się przy okazji o wielu rzeczach, o jakich wcześniej „nawet mi się nie śniło”. Jako obserwator spoza regionu, nie jestem wystarczająco dobrze zorientowany w istocie problemów czy konfliktów na terenie Górnego Śląska, bardziej interesują mnie bolączki całego polskiego medycznego świata naukowego, niż na przykład Pańskie wcześniejsze dywagacje o Unii Europejskiej czy uderzanie w patriotyczne tony przy okazji Święta Narodowego. Bardzo ciekawe i pouczające jest zestawienie najlepszych uniwersytetów, ale proszę porównać poz. 102 i 103. Chyba się jednak Autorzy (z Szanghaju) mylą....
Kilka tygodni temu Gazeta Wyborcza zainicjowała akcję „Wyższa Szkoła Wstydu”, która obnażyła ogrom nieprawidłowości w funkcjonowaniu uczelni. Większa część z nas ma „czyste sumienie”, ale oszuści i miernoty są w każdym środowisku i profesji, podobnie zresztą jak i jednostki wybitne, godne naśladowania. Aktywność czytelników bloga, przejawiająca się szerokim wachlarzem wpisów tylko potwierdza tę konstatację. Droga do eliminacji nieprawidłowości wiedzie przez wprowadzenie takich samych reguł dla wszystkich studiujących (współfinansowanie studiów), likwidację wieloetatowości nauczycieli akademickich, wprowadzenie obiektywnych reguł przy awansach naukowych i ocenie dorobku naukowego. Innymi plagami są powszechny nepotyzm i „ustawiane” konkursy pod „swoich” kandydatów. Dojrzewamy powoli do wprowadzenia rzeczywistej kadencyjności zatrudnienia na stanowiskach kierowników klinik i obligatoryjnym preferowaniu kandydatów spoza ośrodka, wnoszących nowe spojrzenie i pomysły, co pomoże przezwyciężyć zastój i zwalczyć konserwowanie wieloletnich układów. Niczego nie osiągniemy jeżeli będziemy chować głowy w piasek, udając, że nie widzimy patologii, nasze środowisko (tak naukowe jak i lekarskie) musi samo oczyszczać się z „czarnych owiec”, ale jak widać nie dojrzeliśmy jeszcze do tego. Dlatego, między innymi, jesteśmy (z wyjątkiem dwóch najszacowniejszych uniwersytetów) i chyba długo jeszcze będziemy, poza pierwszą pięćsetką...

Anonimowy pisze...

Atmosferę na Ceglanej można ująć w jednym zdaniu-ostatni gasi światło...

Anonimowy pisze...

Pomyśl o Adwencie…
W tradycji ludowej okres pomiędzy świętem Chrystusa Króla a I niedzielą Adwentu był jedynym okresem panowania zła i demonów. My już w zło upostaciowane nie wierzymy, mówiąc „do diabła z diabłem”. Dar wyproszony przez Jana Pawła II nie jest dany na zawsze. Zależy od serca każdego z nas. Gardzenie człowiekiem, od najmniejszego do najstarszego zaprowadzi nas niezwykle szybko do uzależnienia od innych. Pracownik nie jest niewolnikiem. Płód nie jest kawałkiem tkanki. Przytaczam trzy życiorysy o wspólnym końcu.
Alexis Carrel był francuzem. Swoje zycie zawodowe rozpoczynał jako syn businessmana. Ukończył studia, został chirurgiem i wykazał się I polach I wojny światowej. Kariera zawodowa i naukowa tego lekarza była zawrotna. To on opracował metodę zespalania naczyń, hodowli tkanek i narządów(!), perfuzji narządów i ich przechowywania, dostał nagrodę Nobla. Był on skrajnym materialistą, jak wielu lekarzy w tym okresie, promował eugenikę. Pewnego razu, po powrocie z USA do Francji jako lekarz z obowiązku i chyba bardziej z ciekawości wziął udział w pielgrzymce do Lourdes opiekując Si terminalnie chorą. Na jego oczach w ciągu trzech godzin została ona uzdrowiona. Po tym fakcie zajął się działalnością charytatywną i zmarł jako osoba zmarginalizowana i wierząca.
Albert Schweitzer był z kolei synem pastora. Jego wykształcenie było typowo humanistyczne – filozof, historyk sztuki, organista, lekarz. I właśnie jako lekarz pracował w Gabonie dbając o najuboższych i potrzebujących. Do spraw materialnych nie przywiązywał żadnej wagi twierdząc, że wystarczy mu jeden krawat, gdyż dwóch się nie nosi. Także uzyskał nagrodę Nobla. Odszedł jako orędownik pokoju.
Mój znajomy był aktywistą, działaczem związkowym i nie należał do osób lubianych czy nawet z pozoru wierzących. Ten stary lekarz odszedł po długiej chorobie. Kościelny pogrzeb zaskoczył wszystkich, zwłaszcza słowa wypowiedziane przez jego przyjaciela, proboszcza z sąsiedniej diecezji. Pomimo pozornego materializmu stać było tego pana na wieloletnie cotygodniowe dość dalekie wyjazdy, by uczyć muzyki dzieci z rodzin trudnych.
Nie oceniajmy i nie sądźmy. Czyńmy dobro, wtedy Święta będą czymś Świętym.

Anonimowy pisze...

Jakie to urocze myślenie: materialiści: zło wcielone, ludzie bez zasad, czyhający aby tylko pokroić jakiś płód, absolutnie niezdolni do czynienia dobra. Są niesympatyczni, nikt ich nie lubi. Jeśli jakiś materialista czynił dobro to musiał być "pozornym" materialistą, a w głębi na pewno był katolikiem.

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze wywiad z lekarzem jest straszeniem pacjentów że na ceglanej wkrótce nie będzie dobrych specjalistów bo poszukają pracy w innych placówkach ale ci lekarze już za czasów pr Gierek pootwierali swoje gabinety i operują gdzie sie da jeżeli ten PAN doktor? sie zwolni to i tak zostanie tam wielu bardzo dobrych lekarzy dla dobra pacjentów których tam nie brakuje