piątek, 2 października 2009

Inauguracja roku akademickiego

Wczorajsza inauguracja roku akademickiego zgromadziła wyjątkowo duże audytorium. Całe spotkanie było dość dynamiczne, trwało niecałe 2 godziny. W czasie uroczystości usłyszeliśmy wiele informacji dotyczących naszej uczelni i postronny, bliżej niezorientowany słuchacz mógłby odnieść wrażenie, że Śląski Uniwersytet Medyczny to wiodąca uczelenia medyczna w skali co najmniej krajowej. Choć daleki jestem od krytyki wszystkiego co nas otacza w uczelni to zaliczenie w jej dzisiejszej kondycji i kształcie do grupy liderów polskich wyższych szkół medycznych to zwykła propaganda sukcesu. Ciągle przedstawia się nam plany, projekty, zamierzenia, ale codzienność jest szara i smutna.
Na koniec interesujący wykład dotyczący zagadnień dotyczących diety wygłosiła Pani Profesor M. Wardas. Dla mnie szczególnie znaczące było stwierdzenie Pani Profesor, że w krajach gdzie młodzież powszechnie pije duże ilości coca-coli zaburzających wchłanianie wapnia występuje zwiększone zagrożenie osteoporozą, czyli chorobą którą zajmuję się w pracy zawodowej i naukowej.

Dla uświadomienia sobie gdzie jest nasze rzeczywiste miejsce na mapie polskich uczelni warto otworzyć link poniżej...

Infrastruktura szkolnictwa wyższego - lista projektów wybranych do dofinansowania

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

A na Ligocie ze stołówki studenckiej powstają sale wykładowe. Akademiki już świecą pustkami, czynsz jest non stop podnoszony.

Anonimowy pisze...

Przecież ta uczelnia nie jest dla studentów ani dla nauczycieli akademickich. Razem stanowimy dodatek do administracji. Pomijając apanaże najwyższej władzy, mało kto wie o całkiem niezłej kondycji finansowej pracowników administracji. Tak to jest skonstruowane, że nauczciel nie ma prawa do premii, ale już sekretarka tak i to w wysokości budzącej zazdrość u asystenta czy adiunkta... Oczywiście są wyjątki. Ciekawym pytaniem jest także dlaczego w rektoracie, czy dziekanacie funkcjonują na koszt uniwersytetu klimatyzacje, woda mineralna, artykuły biurowe są po prostu kupowane. W Katedrach na ołówki, gumkę myszkę i papier trzeba czekać, czekać i na końcu dowiedzieć się, że procedurę unieważniono i... trzeba czekać. A jak to jest z obsługą granów, to też we każdy, kto popełnił taki błąd. Harmonogram zakupów? Ha ha, przetarg panie, realizacja za dwa lata, a że terminy w grancie minęły? To już nie jest zmartwienie administracji. Podobnie dzieje się w szpitalach ŚUM, gdzie liczba pracowników administracji jest porównywalna z ilością lekarzy. Całkowite odwrócenie ról...

Anonimowy pisze...

Hmm z tych wywodów płynie wniosek, że pora zmienić kwalifikacje zawodowe na sekretarkę z procownika akademickiego. Szanowni pańtwo a może by tak opuścić mury tej wspaniałej uczelni i zająć się prowadzeniem działalności na własny rachunek bez rzucających kłody pod nogi pracowników administracji oraz katorżniczego prawa o zamówieniach publicznych.

Anonimowy pisze...

Tak, te "nisko opłacane wyjątki" to szeregowi pracownicy o stażu pracy w NASZEJ (jeszcze??) Uczelni, dłuższym niż pięć i więcej lat. .......bez szans na godne traktowanie, podwyżki, dodatkowe premie, ledwo tolerowani przez aktualne władze. Ale też są wyjątki.

Anonimowy pisze...

Drodzy Państwo,
przykro czytać, że u osób mogących pracować na kilku etatach jednocześnie (!) zawiść budzi premia sekretarki, której wynagrodzenie zasadnicze wynosi ok. 1600 zł. brutto:-)
Sekretarka w powszechnym rozumieniu parzy kawę i jest niepotrzebną biurwą jednak zaręczam, że w jednostkach naukowych jej obowiązki wykraczają daleko poza powyższe.
Pozdrawiam wszystkich tych, którym jest wiecznie "za mało".